Złamane zaufanie: historia o zdradzie, której nie można wybaczyć
— O, Kinga! Witaj, kochanie — zaskoczyła się teściowa, otwierając drzwi. — Mieliśmy cię dopiero pojutrze.
— Dobry wieczór, pani Danuto — odpowiedziałam spokojnie, choć w środku czułam dziwny niepokój. Przytuliłam ją, czując znajomy zapach jej perfum. — Muszę wracać do pracy w poniedziałek, skrócili mi urlop… Postanowiłam wrócić wcześniej. Mój mąż i syn są u pani?
Danuta spojrzała na mnie z lekkim wahaniem. — Tak, są… Ale wiesz, Michał właśnie kąpie Antosia. Chcesz herbaty?
— Chętnie — odpowiedziałam, zdejmując płaszcz i rozglądając się po znajomym przedpokoju. Coś było inaczej. Cisza w domu wydawała się gęsta, jakby ktoś przed chwilą przerwał ważną rozmowę.
Usiadłam przy stole w kuchni, a Danuta zaczęła krzątać się przy czajniku. — Jak było nad morzem? — zapytała z wymuszonym uśmiechem.
— Dobrze… Ale tęskniłam za chłopakami. — Uśmiechnęłam się blado. — Michał nie odbierał dziś telefonu.
Teściowa spuściła wzrok. — Może był zajęty…
W tym momencie usłyszałam śmiech Antosia dobiegający z łazienki i głos Michała: — Już wychodzimy!
Serce zabiło mi mocniej. Wstałam i poszłam w stronę łazienki. Drzwi były lekko uchylone. Zobaczyłam Michała, jak wyciera naszego synka ręcznikiem. Uśmiechnął się na mój widok, ale jego oczy były jakieś inne — przestraszone?
— Kinga! Nie spodziewałem się ciebie dziś…
— Wiem. Chciałam zrobić wam niespodziankę.
Antoś rzucił mi się na szyję, a ja mocno go przytuliłam. Michał pocałował mnie w policzek, ale czułam chłód.
Wieczór minął dziwnie. Michał był spięty, unikał mojego wzroku. Danuta próbowała zagadywać, ale atmosfera była ciężka jak burzowe chmury.
Położyliśmy Antosia spać. Kiedy wróciłam do kuchni po szklankę wody, usłyszałam cichy szept za drzwiami salonu.
— Co teraz zrobimy? — to był głos Michała.
— Musisz jej powiedzieć — odpowiedziała Danuta drżącym głosem.
Zamarłam. O czym mieli mi powiedzieć?
Weszłam do salonu. Oboje zamilkli i spojrzeli na mnie jak na ducha.
— Co się dzieje? — zapytałam cicho.
Michał spuścił głowę. Danuta zaczęła płakać.
— Kinga… — zaczął Michał. — Muszę ci coś wyznać.
Czułam, jak nogi uginają się pode mną.
— Proszę, tylko nie mów mi, że mnie zdradziłeś…
Michał spojrzał na mnie z bólem w oczach.
— Przepraszam… To był tylko raz… To nic nie znaczyło…
Świat zawirował mi przed oczami. Poczułam, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi.
— Z kim?! — krzyknęłam przez łzy.
Michał milczał. Danuta szlochała coraz głośniej.
— Z kim?! — powtórzyłam rozpaczliwie.
— Z Magdą…
Zatkało mnie. Magda była moją najlepszą przyjaciółką od liceum. Znała wszystkie moje sekrety, była świadkiem na naszym ślubie.
— Jak mogłeś?! Jak mogliście mi to zrobić?!
Wybiegłam z domu teściowej na zimny, listopadowy deszcz. Biegłam bez celu, łzy mieszały się z kroplami deszczu na mojej twarzy. Czułam się zdradzona przez dwie najbliższe osoby na świecie.
Przez kolejne dni żyłam jak w amoku. Michał dzwonił, pisał wiadomości, błagał o rozmowę. Magda próbowała się ze mną skontaktować, ale nie miałam siły nawet czytać jej SMS-ów.
Nie spałam po nocach. Patrzyłam na śpiącego Antosia i zastanawiałam się, jak mam mu teraz wytłumaczyć, dlaczego tata płacze w drugim pokoju i dlaczego mama nie chce już wracać do domu.
Moja mama przyjechała do mnie po kilku dniach. Przytuliła mnie mocno i powiedziała:
— Kinga, musisz pomyśleć o sobie i o synku. Michał popełnił błąd, ale to ty decydujesz, czy chcesz mu wybaczyć.
Ale jak wybaczyć coś takiego? Jak zaufać komuś, kto zdradził cię z twoją najlepszą przyjaciółką?
Pewnego wieczoru Michał przyszedł pod moje mieszkanie. Stał pod drzwiami z bukietem róż i zapuchniętymi oczami.
— Kinga… Proszę cię… Porozmawiaj ze mną…
Otworzyłam drzwi tylko na chwilę.
— Dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś?
Michał spuścił głowę.
— Byłem głupi… Byłem pijany… Pokłóciliśmy się wtedy… Magda była blisko… To był impuls… Przysięgam ci, że żałuję każdego dnia…
Patrzyłam na niego i widziałam człowieka złamanego przez własne decyzje. Ale widziałam też siebie — kobietę zdradzoną przez męża i przyjaciółkę.
Nie wiem jeszcze, co zrobię. Może kiedyś znajdę w sobie siłę, by wybaczyć. Może nie.
Ale jedno wiem na pewno: zaufanie jest jak szkło — raz pęknięte nigdy nie będzie już takie samo.
Czy można odbudować coś, co zostało tak brutalnie zniszczone? Czy warto próbować? A może lepiej nauczyć się żyć od nowa — bez tych, którzy nas zawiedli?