Ostatnie Chwile Lotu 342: Słowa Pilota Przed Katastrofą
Cześć, nazywam się Piotr. Byłem pilotem Lotu 342 z Warszawy do Nowego Jorku. To miał być zwykły lot, jak wiele innych, które odbyłem w swojej karierze. Jednak tamtego wieczoru wszystko potoczyło się inaczej.
Pamiętam, jak siedziałem w kokpicie z moim współpilotem, Markiem. Rozmawialiśmy o naszych rodzinach, planach na przyszłość. „Jak tam twoje dzieciaki, Marek?” zapytałem, próbując rozładować napięcie przed startem.
„Są świetne, Piotrze. Ania zaczyna szkołę w przyszłym tygodniu,” odpowiedział z uśmiechem.
Wystartowaliśmy bez problemów. Pogoda była spokojna, a pasażerowie wydawali się zadowoleni. W pewnym momencie, gdy byliśmy już nad Atlantykiem, coś zaczęło iść nie tak. Zaczęliśmy tracić wysokość.
„Co się dzieje?” zapytałem Marka, próbując zachować spokój.
„Nie wiem, Piotrze. Wszystkie systemy wydają się działać poprawnie,” odpowiedział, przeglądając wskaźniki.
Próbowaliśmy wszystkiego, co było w naszej mocy, aby odzyskać kontrolę nad samolotem. W tle słyszałem głosy pasażerów, niektórzy zaczynali panikować. „Proszę zachować spokój,” powiedziałem przez interkom, choć sam czułem narastający strach.
Wiedziałem, że muszę skontaktować się z kontrolą lotów. „Warszawa, tu Lot 342. Mamy problem,” powiedziałem do mikrofonu.
„Lot 342, co się dzieje?” usłyszałem w odpowiedzi.
„Tracimy wysokość i nie możemy odzyskać kontroli,” odpowiedziałem, starając się ukryć drżenie w głosie.
Czas mijał nieubłaganie szybko. Wiedziałem, że muszę pożegnać się z bliskimi. „Marek, powiedz mojej żonie, że ją kocham,” powiedziałem cicho.
„Zrobię to, Piotrze,” odpowiedział Marek ze łzami w oczach.
Wiedziałem, że to koniec. „Dziękuję za wszystko,” powiedziałem do Marka i wszystkich na pokładzie. „Przepraszam.”
Ostatnie chwile były pełne chaosu i strachu. Samolot zaczął gwałtownie opadać. Widziałem ocean zbliżający się coraz szybciej. Wtedy wszystko się skończyło.
Lata później odkryto nagrania z kokpitu. Moje ostatnie słowa były świadectwem miłości i żalu. Nie było happy endu dla Lotu 342. Zostaliśmy zapamiętani jako ci, którzy odeszli zbyt wcześnie.