„Moja siostra dowiedziała się, że przeprowadziłem się na wieś. Wysłała do mnie swoją córkę. Żałuję, że się zgodziłem”
Kiedy zdecydowałem się opuścić tętniące życiem miasto Nowy Jork na rzecz spokojniejszego życia na wiejskim Mazowszu, myślałem, że zapewniam sobie spokojną egzystencję. Pagórkowate krajobrazy, przestronne tereny i obietnica wolniejszego tempa były kuszące. Kupiłem mały dom na obrzeżach niewielkiej wsi i przez pierwsze kilka miesięcy rozkoszowałem się spokojem.
Moja siostra, Ewa, która nadal mieszkała w naszym chaotycznym rodzinnym mieście z córką Eleną, była zarówno zazdrosna, jak i zaniepokojona moją drastyczną zmianą stylu życia. Ewa zawsze była bardziej ostrożna, a myśl o mnie, jej młodszym bracie Józefie, mieszkającym samotnie w tak odosobnionym miejscu, martwiła ją. Mimo moich zapewnień, że jestem szczęśliwy, nie mogła pozbyć się obaw.
Pewnego dnia, niespodziewanie, Ewa zadzwoniła do mnie z prośbą — a właściwie z przysługą. Jej córka, Elena, przechodziła buntowniczy okres. W wieku 16 lat stawała się trudniejsza do opanowania w mieście. Jej oceny spadały, a ona zaczęła zadawać się z niewłaściwym towarzystwem. Ewa, zdesperowana i mająca nadzieję na zmianę, zapytała, czy Elena mogłaby przyjechać i zamieszkać ze mną na jakiś czas. Myślała, że wieś może jej dobrze zrobić, miejsce do zresetowania perspektyw.
Niechętnie zgodziłem się. Kochałem Elenę i jeśli mogłem jakoś pomóc, czułem, że to moja odpowiedzialność spróbować. Tydzień później Elena przyjechała, z ponurą miną, a jej torby były ciężkie nie tylko od ubrań — ciężar jej obecnego życia był wyczuwalny.
Pierwsze kilka dni było trudne. Elena wyraźnie była nieszczęśliwa i tęskniła za ciągłym zgiełkiem miasta. Nie znosiła wolnego internetu, braku przyjaciół i cichych nocy. Starałem się wciągnąć ją w moje codzienne zajęcia, takie jak ogrodnictwo i wędrówki, ale wykazywała małe zainteresowanie.
Kiedy tygodnie zmieniły się w miesiąc, zauważyłem niewielką zmianę. Elena zaczęła spędzać czas na czytaniu pod starym dębem i czasami pomagała mi w warzywniku. Wydawało się, że wieś zaczyna wreszcie działać swoim urokiem.
Jednak spokój był krótkotrwały. Pewnego wieczoru, gdy przygotowywałem kolację, Elena otrzymała telefon od jednego ze swoich przyjaciół z miasta. Cokolwiek zostało powiedziane podczas tego połączenia, coś w niej poruszyło. Tej nocy spakowała torby i oświadczyła, że wraca do Nowego Jorku. Żadne perswazje nie były w stanie zmienić jej zdania.
Czując się pokonany, zawiozłem ją następnego ranka na najbliższy dworzec autobusowy. Podróż minęła w ciszy, powietrze było gęste od niewypowiedzianych słów. Gdy wsiadała do autobusu, przytuliła mnie szybko — to było pożegnanie z czymś więcej niż tylko z wiejskim życiem.
Tygodnie po jej wyjeździe Ewa zadzwoniła, aby poinformować mnie, że Elena nie wróciła do domu. Zaginęła w mieście, a jej miejsce pobytu było nieznane. Wina ciążyła na mnie ciężko. Nie udało mi się zapewnić schronienia, na które liczyła moja siostra.
Wieś, ze wszystkim swoim spokojnym pięknem, nie była lekarstwem na wszystkie problemy. Czasami była tylko cichym miejscem do uświadomienia sobie, że niektóre problemy są zbyt głębokie, zbyt odporne na uroki sielskiego życia.