Moja matka upokorzyła mnie przed przyjaciółmi, żeby obronić moją żonę. Czy naprawdę przesadziła?
– No powiedz jej, Michał! – głos mamy przebił się przez gwar rozmów w salonie, gdzie siedzieliśmy z moimi przyjaciółmi. – Powiedz jej, że powinna pojechać! Przecież każda kobieta marzy o weekendzie w spa!
Zamarłem z kubkiem herbaty w dłoni. Wszyscy spojrzeli na mnie i na moją żonę, Kasię, która siedziała obok mnie na kanapie, skulona jakby chciała zniknąć. Moja mama, pani Halina, stała na środku pokoju z rękami założonymi na piersi i patrzyła na nas z wyższością. Przy stole siedzieli jeszcze Tomek z Anią i Bartek z Magdą – moi przyjaciele od liceum. Wszyscy przyszli na sobotni wieczór do nas, a teraz byli świadkami rodzinnej awantury.
– Mamo, daj spokój… – zacząłem cicho, ale ona nie zamierzała odpuścić.
– Nie, Michał! – przerwała mi ostro. – Kasia powinna trochę odpocząć od ciebie i tej waszej codzienności. Ja w jej wieku marzyłam o takich prezentach! A ona…
Kasia spuściła wzrok. Widziałem, jak jej dłoń zaciska się na poduszce. Wiedziałem, że nie chce jechać do spa z mamą. Powiedziała mi to wcześniej, tłumacząc się bólem głowy i zmęczeniem. Ale prawda była inna – nie czuła się dobrze w towarzystwie mojej matki. Mama zawsze ją krytykowała: za to jak gotuje, jak się ubiera, nawet za to jak wychowujemy naszą córkę, Zosię.
– Kasiu, powiedz sama – mama nie dawała za wygraną. – Dlaczego nie chcesz jechać? Co ci przeszkadza? Ja tylko chcę dobrze!
W pokoju zapadła cisza. Słyszałem tylko tykanie zegara i czułem, jak wszyscy patrzą na nas z napięciem.
– Po prostu… wolę zostać w domu – powiedziała Kasia cicho. – Mam dużo pracy i…
– Pracy?! – mama wybuchnęła śmiechem. – Przecież ty nawet nie pracujesz na etacie! Siedzisz w domu z dzieckiem! Michał ci wszystko zapewnia!
Poczułem, jak krew uderza mi do głowy. Spojrzałem na Kasię – jej oczy zaszkliły się łzami. Moja mama właśnie upokorzyła ją przy wszystkich.
– Mamo, wystarczy! – podniosłem głos bardziej niż zamierzałem. – To nie twoja sprawa!
Mama spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
– Nie moja sprawa? Michał, ja tylko chcę pomóc! Ty nigdy nie rozumiałeś kobiet! Zawsze byłeś zapatrzony w siebie!
Bartek chrząknął nerwowo. Ania spuściła wzrok. Nikt nie wiedział, co powiedzieć.
– Kasia jest moją żoną i sama decyduje o sobie – powiedziałem stanowczo. – Nie musisz jej bronić ani zmuszać do czegokolwiek.
Mama pokręciła głową i wyszła do kuchni trzaskając drzwiami.
Wieczór był już stracony. Goście próbowali rozładować atmosferę żartami, ale czułem, że wszyscy są spięci. Kasia poszła do sypialni pod pretekstem sprawdzenia Zosi. Ja zostałem sam z myślami.
Po godzinie mama wróciła i zaczęła zbierać swoje rzeczy.
– Wiesz co, Michał? – powiedziała cicho, ale z wyrzutem. – Kiedyś zrozumiesz, że matka zawsze chce dobrze dla swojego dziecka. Ale ty chyba już nie jesteś moim synem.
Zamarłem. Te słowa bolały bardziej niż cokolwiek innego tego wieczoru.
Po wyjściu mamy usiadłem na łóżku obok Kasi.
– Przepraszam cię… – wyszeptałem.
– To nie twoja wina – odpowiedziała cicho. – Ale nie chcę już więcej takich sytuacji.
Przez kolejne dni mama dzwoniła do mnie codziennie. Raz płakała, raz krzyczała, raz próbowała mnie przekonać, że Kasia mnie od siebie odciąga. Ojciec milczał – jak zwykle w takich sytuacjach.
W pracy nie mogłem się skupić. Koledzy pytali, czy wszystko u mnie w porządku. Czułem się rozdarty: między lojalnością wobec żony a poczuciem winy wobec matki.
W końcu pojechałem do rodziców sam. Mama siedziała przy stole z filiżanką kawy.
– Michał… ja naprawdę chciałam dobrze – zaczęła łagodniej niż zwykle. – Kasia jest taka zamknięta… Nie rozumiem jej.
– Mamo, ona po prostu potrzebuje spokoju. I trochę szacunku – odpowiedziałem spokojnie.
Mama westchnęła ciężko.
– Może masz rację… Ale czuję się odrzucona. Jakbyście mnie już nie potrzebowali.
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Przecież to nieprawda – potrzebowałem jej, ale nie w taki sposób.
Wróciłem do domu jeszcze bardziej skołowany. Kasia była chłodna i zamknięta w sobie przez kilka dni. Zosia pytała, dlaczego babcia już nie przychodzi tak często.
Minęły tygodnie zanim sytuacja się uspokoiła. Mama przestała dzwonić codziennie. Kasia zaczęła się uśmiechać częściej. Ale coś we mnie pękło – poczucie bezpieczeństwa i rodzinnej jedności zostało naruszone.
Czasem zastanawiam się: czy mogłem zrobić coś inaczej? Czy powinienem był bardziej bronić żony? A może to mama miała rację i przesadziłem? Czy da się pogodzić lojalność wobec rodziny z miłością do własnej żony?
A wy… co byście zrobili na moim miejscu?