Mój były mąż kupił synowi mieszkanie, a jego nowa żona nie daje nam spokoju – historia o tym, jak jedna decyzja może rozbić rodzinę
– Znowu przyszłaś po coś, Aniu? – głos Magdy, nowej żony mojego byłego męża, odbił się echem w korytarzu. Stałam z kluczami w dłoni, próbując nie wybuchnąć. Przyszłam tylko odebrać Kacpra po weekendzie u ojca. Nic więcej. Ale odkąd Magda pojawiła się w życiu Pawła, wszystko stało się trudniejsze.
Mój były mąż, Paweł, był zawsze spokojny i wyważony. Rozstaliśmy się w zgodzie, dla dobra Kacpra. Jego mama, pani Barbara, była dla mnie jak druga matka. Pomagała mi, kiedy byłam sama z małym dzieckiem, przynosiła zupę, dzwoniła wieczorami, żeby zapytać, czy czegoś nie potrzebuję. Nawet po rozwodzie nie przestałyśmy się spotykać. Ale odkąd Paweł ożenił się z Magdą, wszystko zaczęło się psuć.
Najpierw były drobiazgi – Magda nie chciała, żebym przychodziła do ich domu po Kacpra. Potem zaczęły się pretensje o alimenty, o to, że Kacper za dużo czasu spędza u mnie. Ale prawdziwa burza rozpętała się, gdy Paweł kupił Kacprowi mieszkanie na osiemnaste urodziny.
Pamiętam ten dzień jak dziś. Siedzieliśmy wszyscy w salonie – ja, Paweł, Kacper i pani Barbara. Paweł wręczył synowi klucze do nowego mieszkania na Pradze. Kacper był w szoku. Ja też. Wiedziałam, że Paweł dobrze zarabia jako informatyk, ale nie spodziewałam się takiego gestu.
– To dla ciebie, synu. Chcę, żebyś miał dobry start w dorosłość – powiedział Paweł i uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo.
Kacper rzucił mi się na szyję. Pani Barbara płakała ze wzruszenia. Wszyscy byliśmy szczęśliwi… do czasu.
Magda dowiedziała się o wszystkim dwa dni później. Zadzwoniła do mnie wieczorem:
– Jakim prawem Paweł kupuje waszemu synowi mieszkanie bez mojej zgody? To są nasze pieniądze! – krzyczała do słuchawki.
– To są pieniądze Pawła i jego decyzja – odpowiedziałam spokojnie, choć ręce mi drżały.
– Ty zawsze wszystko dostajesz! Nawet po rozwodzie! – syczała Magda.
Od tego dnia zaczęły się codzienne telefony, pretensje i oskarżenia. Magda twierdziła, że mieszkanie powinno być wspólne – dla niej i jej córki z poprzedniego związku. Że Kacper nie zasłużył na taki prezent. Że ja manipuluję Pawłem.
Pani Barbara próbowała łagodzić sytuację:
– Aniu, nie przejmuj się nią. Magda zawsze była zazdrosna o Pawła i Kacpra. Ale to nie twoja wina.
Ale jak miałam się nie przejmować? Kacper wracał od ojca smutny. Mówił, że Magda robi mu awantury o byle co.
– Mamo, ona mówi, że jestem niewdzięczny i że przez mnie tata jest biedny – wyznał mi pewnego wieczoru.
Serce mi pękało. Próbowałam rozmawiać z Pawłem:
– Paweł, musisz coś zrobić. Kacper cierpi przez wasze konflikty.
– Aniu, ja już nie wiem, co robić… Magda grozi rozwodem. Mówi, że ją zdradziłem z tobą przez to mieszkanie…
Wtedy zrozumiałam, że to nie tylko konflikt o pieniądze czy prezent dla dziecka. To była walka o władzę i wpływy w rodzinie patchworkowej. Magda czuła się zagrożona przez moją obecność i więź Pawła z synem.
Zaczęły się plotki wśród znajomych i sąsiadów. Ludzie szeptali za moimi plecami:
– Widzisz tę Ankę? Były jej kupił mieszkanie dla syna! Pewnie jeszcze do niego wróci…
Czułam się osaczona. W pracy nie mogłam się skupić. Kacper zamknął się w sobie. Pani Barbara przestała nas odwiedzać – Magda zabroniła jej kontaktów ze mną i wnukiem.
Pewnego dnia Kacper wrócił ze szkoły pobity. Okazało się, że koledzy wyśmiewali go za „tatusiowe pieniądze”.
– Mamo, ja już nie chcę tego mieszkania…
Usiadłam na łóżku obok niego i przytuliłam go mocno.
– Synku, to nie twoja wina. Ludzie zawsze będą gadać. Najważniejsze jest to, co my czujemy.
Ale sama byłam bliska załamania. Zaczęłam chodzić do psychologa. Rozmawiałam z Pawłem coraz rzadziej – bał się Magdy i unikał konfrontacji.
W końcu podjęłam decyzję: muszę chronić siebie i syna. Przestałam odbierać telefony od Magdy. Ograniczyłam kontakty z Pawłem do minimum – tylko sprawy dotyczące Kacpra.
Po kilku miesiącach sytuacja trochę się uspokoiła. Magda znalazła sobie nowy cel – zaczęła remontować ich dom pod Warszawą i mniej interesowała się naszym życiem. Pani Barbara wróciła do nas powoli – spotykamy się na kawie raz w tygodniu.
Kacper zamieszkał w swoim mieszkaniu na studiach i powoli odzyskuje równowagę.
Czasem patrzę na siebie w lustrze i zastanawiam się: czy można naprawdę ułożyć sobie życie po rozwodzie? Czy zawsze ktoś będzie próbował zburzyć nasz spokój? Może najważniejsze to nauczyć się stawiać granice…
A wy? Co byście zrobili na moim miejscu? Czy można być szczęśliwym w rodzinie patchworkowej?