Dlaczego zabraniam mojej córce brać rozwód: Czy naprawdę nie widzi swojego szczęścia?
— Mamo, ja już dłużej nie wytrzymam. — Głos Magdy drżał, a jej oczy były czerwone od płaczu. Stała w progu kuchni, ściskając w dłoniach kubek z zimną już herbatą. — Chcę się rozwieść.
Zamarłam. Przez chwilę miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. Wpatrywałam się w nią, jakby była obcą osobą. Moja córka, moja jedyna córka, która od dziecka marzyła o wielkim domu, pięknych ubraniach i mężu, który zapewni jej wszystko, czego zapragnie. A teraz stoi przede mną i mówi, że chce to wszystko zniszczyć.
— Magda, czy ty siebie słyszysz? — W moim głosie zabrzmiała nuta paniki. — Masz wszystko, o czym marzyłaś! Michał jest dobrym człowiekiem, dba o ciebie i dzieci. Macie piękny dom, samochód, wakacje za granicą…
— Mamo, to nie jest życie! — przerwała mi gwałtownie. — On mnie nie słucha, nie rozumie. Liczą się tylko jego interesy i pieniądze. Ja… ja czuję się samotna jak nigdy wcześniej.
Poczułam znajome ukłucie w sercu. Sama przez lata czułam się samotna przy twoim ojcu, chciałam krzyczeć. Ale nie mogłam pozwolić, żeby Magda popełniła ten sam błąd co ja — zostawiła rodzinę dla iluzji szczęścia.
— Magda, życie to nie bajka — powiedziałam cicho. — Twój ojciec… on też nie był idealny. Ale przetrwaliśmy razem wszystko. Ty masz szansę na stabilizację, na bezpieczeństwo. Nie rozumiesz, jak wiele kobiet marzy o takim życiu jak twoje.
Magda spojrzała na mnie z wyrzutem.
— Ty nigdy mnie nie słuchałaś — wyszeptała. — Zawsze ważniejsze było to, co powiedzą sąsiedzi albo co pomyśli rodzina. Ja nie chcę tak żyć! Nie chcę być nieszczęśliwa tylko dlatego, że wypada.
Zacisnęłam usta. Przypomniałam sobie własne dzieciństwo — ojca, który wynosił z domu wszystko, co miał wartość, matkę płaczącą po nocach i mnie, małą Halinę, która przysięgała sobie, że jej córka będzie miała lepsze życie. Dlatego tak bardzo starałam się zapewnić Magdzie wszystko: dobre szkoły, korepetycje z angielskiego, markowe ubrania…
Ale czy to wystarczyło? Czy nie zgubiłam gdzieś po drodze tego, co najważniejsze?
— Magda… — zaczęłam łagodniej. — Wiem, że nie było ci łatwo ze mną i tatą. Ale Michał naprawdę cię kocha. Może po prostu musicie ze sobą porozmawiać? Może terapia?
— On nawet nie chce słyszeć o terapii! — wybuchła Magda. — Dla niego wszystko jest w porządku. Liczy się tylko praca i pieniądze. Ja… ja już nie mam siły.
Usiadłam ciężko na krześle. Przez chwilę milczałyśmy obie. Słychać było tylko tykanie zegara i odgłosy ulicy za oknem.
— Pamiętasz, jak miałaś osiem lat i powiedziałaś mi, że chcesz wyjść za mąż za biznesmena? — zapytałam cicho. — Powiedziałaś wtedy: „Mamo, chcę mieć dom z ogrodem i nigdy nie martwić się o pieniądze”.
Magda uśmiechnęła się smutno.
— Byłam dzieckiem.
— Ale to marzenie cię prowadziło przez całe życie — ciągnęłam dalej. — Nie patrzyłaś na to, jaki Michał jest naprawdę. Ważne było tylko to, co może ci dać.
— A ty myślisz, że to takie proste? — zapytała nagle ostro. — Że można wybrać miłość zamiast bezpieczeństwa? Ty sama nigdy tego nie zrobiłaś!
Zabolało mnie to bardziej niż cokolwiek innego. Miała rację. Nigdy nie miałam odwagi odejść od jej ojca, choć bywało bardzo źle. Zawsze powtarzałam sobie: „Dla dziecka”, „Dla rodziny”, „Bo tak trzeba”.
— Może masz rację… — przyznałam szeptem. — Ale czy rozwód naprawdę coś zmieni? Czy będziesz szczęśliwsza sama?
Magda spojrzała na mnie z determinacją.
— Nie wiem. Ale chcę spróbować.
Wstała i wyszła z kuchni, zostawiając mnie samą z moimi myślami.
Przez całą noc przewracałam się z boku na bok. Wspominałam swoje życie: młodość w małym miasteczku pod Łodzią, pierwszą miłość do chłopaka z sąsiedztwa (którego rodzice uznali za „nieodpowiedniego”), ślub z Januszem — moim mężem, który był ambitny i zaradny… do czasu aż zaczął pić i wynosić z domu wszystko, co miał wartość.
Pamiętam te noce pełne strachu i wstydu przed sąsiadami. Pamiętam też własne marzenia o ucieczce — ale nigdy nie starczyło mi odwagi.
Czy teraz powinnam zabraniać Magdzie podjęcia decyzji? Czy mam prawo oceniać jej wybory?
Rano znalazłam ją w salonie przy stole z dokumentami rozwodowymi.
— Mamo… podpiszesz mi zgodę na opiekę nad dziećmi? Michał chce walczyć w sądzie.
Spojrzałam na nią długo. Widziałam w niej siebie sprzed lat: zagubioną dziewczynę szukającą szczęścia tam, gdzie go nie było.
— Magda… jeśli naprawdę tego chcesz… podpiszę.
Objęła mnie mocno i rozpłakała się na moim ramieniu.
Nie wiem, czy robię dobrze. Nie wiem, czy moja córka będzie szczęśliwsza po rozwodzie czy tylko powieli mój błąd na inny sposób. Ale może czasem trzeba pozwolić dzieciom upaść i nauczyć się na własnych błędach?
Czy naprawdę można nauczyć kogoś szczęścia? A może każdy musi sam odnaleźć swoją drogę?