Żałuję, że zostawiłem żonę dla kochanki: Historia upadku i straconej miłości
– Nie wierzę ci, Adam. Po tylu latach… Jak mogłeś? – Głos Magdy drżał, a jej oczy były czerwone od płaczu. Stała w kuchni, oparta o blat, z dłońmi zaciśniętymi w pięści.
Patrzyłem na nią, czując jak serce wali mi w piersi. Chciałem coś powiedzieć, wyjaśnić, ale każde słowo wydawało się puste. W głowie miałem tylko jedno: „Co ja zrobiłem?”.
Poznaliśmy się na studiach w Krakowie. Magda była wtedy cicha, trochę nieśmiała, ale miała w sobie coś, co przyciągało mnie jak magnes. Siedzieliśmy razem na wykładach z filozofii, a potem godzinami rozmawialiśmy o życiu, marzeniach i przyszłości. Po studiach wynajęliśmy małe mieszkanie na Podgórzu. Było ciasno, czasem brakowało nam na rachunki, ale byliśmy razem i to wystarczało.
Pobraliśmy się w małym kościele na Kazimierzu. Magda miała prostą sukienkę, a ja pożyczony garnitur od brata. Rodzina była przeciwna – jej matka uważała, że jestem nieodpowiedzialny, mój ojciec twierdził, że za wcześnie na ślub. Ale my byliśmy pewni.
Pierwsze lata były trudne. Pracowałem po dwanaście godzin dziennie w firmie budowlanej, a Magda dorabiała jako nauczycielka angielskiego. Każdą złotówkę odkładaliśmy na własny biznes – marzyłem o własnej firmie remontowej. Magda wspierała mnie we wszystkim. Kiedy wracałem zmęczony i brudny do domu, czekała na mnie z ciepłą herbatą i uśmiechem.
W końcu udało się – otworzyłem własną działalność. Praca szła coraz lepiej, zaczęliśmy zarabiać więcej. Kupiliśmy mieszkanie na kredyt, urodził nam się syn – Michał. Myślałem wtedy, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Ale coś zaczęło się psuć. Coraz częściej zostawałem w pracy po godzinach. Magda narzekała, że mnie nie ma w domu, że Michał tęskni za ojcem. Ja tłumaczyłem się obowiązkami, ale prawda była taka, że bałem się wracać do tej codzienności – pieluchy, płacz dziecka, zmęczona żona.
Wtedy pojawiła się ona – Karolina. Nowa księgowa w mojej firmie. Młodsza ode mnie o siedem lat, pewna siebie, zawsze uśmiechnięta. Zaczęliśmy rozmawiać po pracy, wychodzić na kawę. Czułem się przy niej młodszy, ważny. Zacząłem kłamać Magdzie – że mam spotkania z klientami, że muszę zostać dłużej w biurze.
Pewnego wieczoru wróciłem do domu późno. Magda siedziała przy stole z pustym talerzem przede mną.
– Adam… Ty mnie zdradzasz? – zapytała cicho.
Zamarłem. Nie potrafiłem skłamać.
– Tak… – wyszeptałem.
Wybuchła płaczem. Próbowałem ją objąć, ale odsunęła się ode mnie jak od obcego człowieka.
– Wynoś się! – krzyknęła.
Spakowałem kilka rzeczy i wyszedłem. Myślałem wtedy, że robię dobrze – że zasługuję na szczęście z Karoliną.
Przez kilka miesięcy żyłem jak w transie. Karolina była inna niż Magda – spontaniczna, szalona, nie przejmowała się niczym. Ale szybko okazało się, że nasze światy są zupełnie różne. Karolina chciała imprezować, podróżować, nie myślała o rodzinie ani stabilizacji. Zacząłem tęsknić za domem, za Michałem, za spokojem wieczorów z Magdą.
Próbowałem wrócić. Dzwoniłem do Magdy codziennie, pisałem setki wiadomości:
– Proszę cię… Pozwól mi wrócić… Zrobię wszystko…
Odpowiadała krótko:
– Za późno.
Błagałem ją na kolanach pod drzwiami naszego mieszkania:
– Magda… Przepraszam… Zrozumiałem swój błąd…
Patrzyła na mnie z pogardą:
– Adamie, nie jesteś już częścią mojego życia.
Michał nie chciał ze mną rozmawiać. Kiedy przychodziłem po niego w weekendy, milczał przez całą drogę do parku. Czułem się jak obcy we własnej rodzinie.
Karolina szybko znalazła sobie nowego partnera – młodszego kolegę z pracy. Zostałem sam w wynajmowanym mieszkaniu na obrzeżach miasta. Wieczorami piłem piwo i patrzyłem w sufit, myśląc o tym wszystkim, co straciłem przez własną głupotę.
Moja matka przestała odbierać telefony:
– Wstyd mi za ciebie – powiedziała raz przez łzy.
Ojciec tylko pokiwał głową:
– Sam sobie jesteś winien.
W pracy też zaczęło się psuć – klienci odchodzili do konkurencji, pracownicy narzekali na atmosferę. Nie miałem już siły walczyć o firmę.
Któregoś dnia spotkałem Magdę przypadkiem na rynku. Była z Michałem i nowym partnerem – wysokim brunetem o łagodnych oczach. Michał śmiał się do niego tak, jak kiedyś śmiał się do mnie.
Magda spojrzała na mnie chłodno:
– Adamie… Proszę cię… Nie psuj nam życia.
Wróciłem do pustego mieszkania i długo płakałem jak dziecko.
Dziś wiem jedno: zdrada niszczy wszystko – rodzinę, miłość, zaufanie. Straciłem najważniejsze osoby w moim życiu przez chwilową słabość i egoizm.
Czasem zastanawiam się: czy gdybym wtedy wrócił do domu wcześniej… czy gdybym powiedział Magdzie prawdę zanim dowiedziała się sama… czy miałbym jeszcze szansę naprawić to wszystko?
Czy naprawdę można odzyskać zaufanie po zdradzie? Czy wy bylibyście w stanie wybaczyć?