Wesele w zawieszeniu: Prawda, której nie chciałem usłyszeć – Moja rodzina, moje kłamstwa

– Michał, odbierz, to mama – Iwona podała mi telefon, widząc, jak na ekranie miga znajomy numer. Właśnie wybieraliśmy piosenkę na pierwszy taniec. W kawiarni pachniało świeżo mieloną kawą, a świat wydawał się prosty i przewidywalny.

– Halo? – odezwałem się, próbując ukryć irytację, że ktoś przerywa nam ten wyjątkowy moment.

– Michał… synku… – głos mamy był cichy, drżący. – Musisz natychmiast przyjechać do szpitala. Weź moje papiery od ubezpieczenia… Proszę.

Nie pytałem o szczegóły. W głowie miałem tylko jedno: coś się stało. Iwona złapała mnie za rękę, widząc moją bladość.

– Co się dzieje? – zapytała szeptem.

– Muszę jechać do szpitala. Mama… coś jest nie tak.

Wybiegłem z kawiarni, zostawiając ją samą przy stoliku. W drodze do domu dzwoniłem do taty, ale nie odbierał. Wziąłem dokumenty mamy i pojechałem do szpitala na Banacha. Korytarz był pełen ludzi, ale ja widziałem tylko mamę, skuloną na ławce pod drzwiami izby przyjęć.

– Mamo! – przykucnąłem przy niej. – Co się stało?

Spojrzała na mnie oczami pełnymi łez.

– Michał… ja… muszę ci coś powiedzieć. Ale najpierw muszę wejść do lekarza. Proszę, poczekaj tu na mnie.

Czekałem godzinę. W tym czasie zadzwoniła Iwona.

– Michał, co się dzieje? Martwię się o ciebie.

– Nie wiem… Mama jest w szpitalu. Wygląda na przerażoną. Powiedziała, że musi mi coś powiedzieć.

– Może to nic poważnego? – próbowała mnie uspokoić.

Chciałem w to wierzyć.

W końcu mama wyszła z gabinetu. Była blada jak ściana.

– Chodźmy na chwilę na zewnątrz – powiedziała cicho.

Usiedliśmy na ławce przed wejściem. Mama długo milczała, bawiąc się obrączką na palcu.

– Michał… – zaczęła w końcu. – Pamiętasz, jak miałeś siedem lat i byłeś w szpitalu przez dwa tygodnie?

Pokiwałem głową. Pamiętałem tylko ból i strach.

– Wtedy… wtedy wydarzyło się coś jeszcze. Twój tata… on nie jest twoim biologicznym ojcem.

Zamarłem. Przez chwilę nie mogłem oddychać.

– Co ty mówisz? – wyszeptałem.

– Przepraszam… Tak bardzo cię przepraszam… – łzy spływały jej po policzkach. – Bałam się ci powiedzieć. Twój tata wie od dawna, ale prosił mnie, żebym ci nie mówiła. Ale teraz… muszę być szczera. Lekarze podejrzewają u mnie poważną chorobę genetyczną i muszą wiedzieć wszystko o rodzinie…

Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Całe życie patrzyłem na tatę jak na wzór mężczyzny. Teraz wszystko wydawało się kłamstwem.

– Kto jest moim ojcem? – zapytałem głucho.

Mama spuściła wzrok.

– Nazywa się Andrzej Nowak. Poznałam go zanim spotkałam twojego tatę. To był krótki romans… Potem zniknął z mojego życia. Twój tata wiedział od początku, ale pokochał cię jak własnego syna.

Wstałem gwałtownie.

– Dlaczego mi nie powiedzieliście?! Dlaczego całe życie żyłem w kłamstwie?!

Mama rozpłakała się jeszcze mocniej.

– Chciałam cię chronić… Myślałam, że tak będzie lepiej…

Nie mogłem dłużej tam być. Wyszedłem przed szpital i zadzwoniłem do taty.

– Michał? Wszystko w porządku? – odezwał się po kilku sygnałach.

– Wiedziałeś? – zapytałem bez wstępu. – Wiedziałeś, że nie jestem twoim synem?

Po drugiej stronie zapadła cisza.

– Tak… Wiedziałem od początku. Ale kocham cię jak własnego syna i nic tego nie zmieni.

Rozłączyłem się bez słowa. Czułem się zdradzony przez wszystkich, których kochałem.

Przez kolejne dni unikałem rozmów z rodzicami i Iwoną. Nie odbierałem telefonów, nie odpisywałem na wiadomości. Leżałem w łóżku i patrzyłem w sufit, próbując poukładać sobie wszystko w głowie.

W końcu Iwona przyszła do mnie bez zapowiedzi.

– Michał, musisz ze mną porozmawiać – powiedziała stanowczo. – Nie możesz tak po prostu zamknąć się przed światem!

Usiadła obok mnie na łóżku i złapała mnie za rękę.

– Rozumiem, że jesteś w szoku. Ale twoi rodzice cię kochają. Twój tata wychował cię jak własnego syna! Czy to naprawdę coś zmienia?

Spojrzałem na nią przez łzy.

– Nie wiem już nic… Całe życie myślałem, że wiem kim jestem…

Iwona przytuliła mnie mocno.

– Jesteś Michał. Mężczyzna, którego kocham i z którym chcę spędzić życie. To się nie zmieniło.

Jej słowa były jak plaster na ranę, ale ból nie znikał.

Po kilku dniach zebrałem się na odwagę i poszedłem do rodziców. Mama była słaba po badaniach, tata siedział obok niej i trzymał ją za rękę.

– Przepraszam was… – zacząłem cicho. – Chciałbym wszystko zrozumieć.

Mama opowiedziała mi całą historię jeszcze raz, ze szczegółami. Tata milczał przez większość czasu, ale gdy skończyła mówić, podszedł do mnie i objął mnie mocno.

– Jesteś moim synem i zawsze będziesz – powiedział cicho.

Poczułem ulgę i ból jednocześnie. Wiedziałem już wszystko, ale nie wiedziałem co dalej zrobić z tą wiedzą.

Ślub z Iwoną został przesunięty o kilka miesięcy. Musiałem poukładać sobie życie na nowo. Zastanawiałem się też, czy powinienem poznać mojego biologicznego ojca…

Czasami patrzę w lustro i pytam siebie: kim naprawdę jestem? Czy więzy krwi są ważniejsze niż miłość i wychowanie? Może to właśnie teraz powinienem odnaleźć siebie na nowo… Co wy byście zrobili na moim miejscu?