Przez lata traktowaliśmy sąsiadów jak rodzinę. Dziś nie wiem, czy kiedykolwiek im wybaczę…
– Znowu zostawiłaś klucze w drzwiach? – usłyszałam głos Tomka, mojego męża, zanim jeszcze zdążyłam zamknąć drzwi wejściowe. W jego tonie było więcej troski niż złości, ale i tak poczułam ukłucie wstydu. Przez chwilę chciałam się tłumaczyć, ale wtedy zza ściany dobiegł śmiech Magdy i Pawła. Naszych sąsiadów, którzy przez ostatnie trzy lata stali się dla nas kimś więcej niż tylko ludźmi zza ściany.
Pamiętam ten dzień, kiedy się wprowadzili. Był maj, pachniało bzem, a my z Tomkiem właśnie wróciliśmy z zakupów. Zobaczyliśmy młodą parę z kartonami na korytarzu. Magda miała rozczochrane włosy i szeroki uśmiech, Paweł – nieco nieśmiały, ale z błyskiem w oku. – Może pomożemy? – zaproponował Tomek. Tak się zaczęło.
Szybko okazało się, że mamy ze sobą wiele wspólnego. Wieczory przy planszówkach, wspólne grille na balkonie, spontaniczne wyjazdy nad jezioro. Magda była moją powierniczką, a Paweł z Tomkiem rozumieli się bez słów. Czułam się, jakbyśmy stworzyli własną małą rodzinę, której nigdy nie miałam – moi rodzice od zawsze byli chłodni i zdystansowani.
Wszystko zaczęło się zmieniać niecały rok temu. Najpierw były drobiazgi: Magda coraz częściej odwoływała nasze spotkania, Paweł unikał rozmów o pracy. Zrzucałam to na karb codziennych problemów – przecież każdy ma gorsze dni. Ale potem zaczęły pojawiać się plotki. Najpierw od pani Haliny z trzeciego piętra: – Słyszałam, że Paweł stracił pracę…
Zapytałam Magdę wprost. – Wszystko w porządku? – Tak, po prostu jesteśmy zmęczeni – odpowiedziała wymijająco. Chciałam wierzyć, że to prawda.
Pewnego wieczoru Tomek wrócił do domu blady jak ściana. – Muszę ci coś powiedzieć – zaczął niepewnie. – Widziałem Pawła w sklepie… z jakąś kobietą. Trzymali się za ręce.
Nie chciałam wierzyć. Przecież Paweł i Magda byli idealną parą! Przez kilka dni chodziłam jak struta, aż w końcu zebrałam się na odwagę i zapukałam do ich drzwi. Otworzyła Magda, zapuchnięta od płaczu.
– Wiedziałaś? – zapytała cicho.
– O czym?
– O wszystkim…
Wtedy wyznała mi całą prawdę. Paweł miał romans od kilku miesięcy. Magda próbowała to ukryć przed wszystkimi, nawet przed sobą. – Nie chciałam was martwić… Nie chciałam stracić tej naszej wspólnej rodziny.
Przytuliłam ją mocno, ale w środku czułam gniew i rozczarowanie. Jak mogli nam nie powiedzieć? Przecież byliśmy dla siebie jak rodzeństwo!
Od tego dnia wszystko się zmieniło. Spotkania stały się wymuszone, rozmowy krótkie i pełne niezręczności. Paweł wyprowadził się kilka tygodni później. Magda zamknęła się w sobie, a ja poczułam się zdradzona przez oboje.
Tomek próbował mnie przekonać, że to nie nasza sprawa. – Każdy ma swoje tajemnice – mówił. Ale ja nie potrafiłam przestać myśleć o tym, jak bardzo im ufałam.
Kilka miesięcy później Magda wyjechała do siostry do Wrocławia. Zostawiła mi kartkę: „Dziękuję za wszystko. Przepraszam, że cię zawiodłam.”
Dziś mijam ich puste mieszkanie i czuję pustkę w sercu. Często wracam myślami do tamtych wieczorów na balkonie, do śmiechu i rozmów do późna w nocy. Zastanawiam się, czy można jeszcze zaufać ludziom tak bezgranicznie jak wtedy.
Czy naprawdę można znać drugiego człowieka? A może każdy z nas nosi w sobie tajemnice, które prędzej czy później ranią tych najbliższych?