Po prostu zapomnij – historia Jagody

Na dworze było zimno i wietrznie. Biegłam ze szkoły, żeby nie zmarznąć. Z ust unosiła się para, osadzając się na szaliku, rzęsach i wystających spod czapki włosach srebrnym szronem. Zaraz wrócę do domu, wypiję gorącą herbatę z cytryną, wtulę się w kanapę i otulę kocem… Myśl o ciepłym domu sprawiła, że nogi same poniosły mnie szybciej przez osiedle.

Ale kiedy tylko przekroczyłam próg mieszkania, poczułam, że coś jest nie tak. W powietrzu wisiała cisza – nie ta zwyczajna, domowa cisza, ale gęsta, ciężka jak mgła. Mama siedziała przy stole w kuchni, z kubkiem w dłoniach, patrząc w okno. Tata krzątał się po pokoju, ale unikał mojego wzroku.

– Cześć – rzuciłam niepewnie, zdejmując kurtkę.

Mama nawet nie drgnęła. Tata odwrócił się na chwilę, jakby chciał coś powiedzieć, ale tylko westchnął i wyszedł do drugiego pokoju. Poczułam ścisk w żołądku. Coś się wydarzyło.

– Mamo? – podeszłam bliżej. – Wszystko w porządku?

Mama spojrzała na mnie oczami pełnymi łez.

– Jagódko… musimy porozmawiać – wyszeptała.

Usiadłam naprzeciwko niej. Czułam, jak serce wali mi w piersi.

– Co się stało?

Mama długo milczała. W końcu zaczęła mówić cicho, łamiącym się głosem:

– Twój tata… on…

W tym momencie drzwi do pokoju otworzyły się gwałtownie. Tata stanął w progu, blady jak ściana.

– Nie teraz, Anka – powiedział ostro. – Jagoda jest jeszcze dzieckiem.

– Przestań! – Mama podniosła głos. – Ona musi wiedzieć!

Spojrzałam na nich oboje. Czułam się jak małe dziecko zagubione we mgle dorosłych spraw.

– O co chodzi?!

Mama wzięła głęboki oddech.

– Twój tata… miał romans. I… ta kobieta jest w ciąży.

Świat zawirował mi przed oczami. Przez chwilę nie mogłam oddychać. Tata spuścił głowę.

– Przepraszam – powiedział cicho.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Chciałam krzyczeć, płakać, uciec gdzieś daleko.

– To jakiś żart? – wyszeptałam.

Mama pokręciła głową.

– Niestety nie.

Wstałam gwałtownie i wybiegłam z kuchni do swojego pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Łzy same płynęły mi po policzkach. Wszystko się rozpadło. Mój dom, moja rodzina… wszystko było kłamstwem?

Leżałam tak długo, wsłuchując się w ciche szlochy mamy i stłumione kroki taty za ścianą. W głowie miałam mętlik: gniew, żal, rozczarowanie…

Wieczorem usłyszałam ciche pukanie do drzwi.

– Jagoda? Mogę wejść? – to tata.

Nie odpowiedziałam. Wszedł mimo to i usiadł na brzegu łóżka.

– Wiem, że cię zawiodłem – zaczął cicho. – Nie wiem, jak to naprawić…

Odwróciłam się do ściany.

– Po prostu zapomnij – wyszeptałam przez łzy.

Tata westchnął ciężko.

– Nie da się zapomnieć… Ale może kiedyś mi wybaczysz?

Nie odpowiedziałam. W tamtej chwili nie chciałam go widzieć ani słyszeć.

Następne dni były jak koszmar na jawie. W domu panowała napięta atmosfera. Mama chodziła jak cień samej siebie, tata próbował rozmawiać, ale ja unikałam go jak ognia. W szkole też nie było lepiej – nie mogłam się skupić na lekcjach, przyjaciółki pytały, co się dzieje, ale nie potrafiłam im nic powiedzieć.

Pewnego wieczoru usłyszałam kłótnię rodziców za ścianą:

– Myślisz, że to takie proste? Że wystarczy przeprosić?!

– Anka, błagam cię…

– Zniszczyłeś wszystko! Naszą rodzinę!

Zasłoniłam uszy poduszką, ale słowa mamy dźwięczały mi w głowie jeszcze długo potem.

Minęły tygodnie. Mama coraz częściej wychodziła z domu wieczorami – mówiła, że musi „przewietrzyć głowę”. Tata wracał późno z pracy i zamykał się w swoim gabinecie. Ja czułam się coraz bardziej samotna i zagubiona.

Pewnego dnia po szkole spotkałam się z Olą – moją najlepszą przyjaciółką.

– Wyglądasz okropnie – powiedziała bez ogródek. – Co się dzieje?

Nie wytrzymałam i wszystko jej opowiedziałam. Ola objęła mnie mocno.

– To nie twoja wina – szepnęła. – Rodzice czasem robią głupie rzeczy… Ale ty masz prawo być zła.

Poczułam ulgę – pierwszy raz od dawna ktoś mnie naprawdę wysłuchał.

Wróciłam do domu późno tego dnia. Mama siedziała przy stole z walizką obok siebie.

– Wyjeżdżam na kilka dni do babci – powiedziała bez emocji. – Muszę odpocząć.

Tata stał w przedpokoju z opuszczoną głową.

– Jagoda… przepraszam – powtórzył kolejny raz tego tygodnia.

Patrzyłam na nich oboje i czułam tylko pustkę.

Kiedy mama wyszła i drzwi zatrzasnęły się za nią z głuchym hukiem, usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać jak małe dziecko. Tata ukląkł obok mnie i objął mnie ramieniem.

– Wiem, że cię zawiodłem… Ale kocham cię najbardziej na świecie – wyszeptał drżącym głosem.

Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam już niczego na pewno.

Minęły miesiące zanim sytuacja trochę się uspokoiła. Mama wróciła od babci spokojniejsza, ale już nigdy nie była taka sama jak dawniej. Tata starał się być lepszym ojcem, ale cień zdrady wisiał nad nami każdego dnia.

Czasem zastanawiam się: czy można po prostu zapomnieć? Czy da się wybaczyć coś takiego? Może czas naprawdę leczy rany… Ale czy wszystkie?