Po prostu przeznaczenie – opowieść Justyny o rodzinnych sekretach i wyborach, które zmieniają życie
Po prostu przeznaczenie
— Justyna, szybciej! — krzyknęła mama przez telefon, a ja już ledwo łapałam oddech, biegnąc po śliskim chodniku. Resztki śniegu mieszały się z brudną wodą, a kałuże na jezdni rozpryskiwały się pod kołami samochodów, oblewając przechodniów. Trzymałam się z dala od krawędzi, ale i tak czułam na twarzy zimne krople. Plecak ciążył mi na ramieniu, a nogi miałam jak z waty. W głowie kłębiły się myśli: czy zdążę? Czy znowu usłyszę wyrzuty, że nie pomagam w domu?
Wpadłam do klatki schodowej, rzuciłam buty pod ścianę i wbiegłam po schodach na trzecie piętro. Klucz ledwo trafiał do zamka. W mieszkaniu pachniało smażonymi ziemniakami i cebulą. Mama stała przy kuchence, a jej twarz była napięta jak struna.
— Gdzie byłaś tak długo? — zapytała bez przywitania.
— Miałam dodatkowe zajęcia…
— Zawsze coś! — przerwała mi ostro. — Twój brat już dawno w domu, a ty…
Spojrzałam na Bartka. Siedział przy stole z nosem w telefonie, udając, że nie słyszy naszej rozmowy. Ojciec wrócił później, jak zwykle zmęczony i milczący. Kolacja przebiegła w ciszy, przerywanej tylko stukotem sztućców.
Wieczorem usiadłam przy biurku, próbując się uczyć do matury. Ale myśli wracały do rozmowy z mamą. Czułam się niewidzialna, jakby nikt nie zauważał mojego wysiłku. Wtedy usłyszałam ciche szlochanie z sypialni rodziców. Zamarłam. Zawsze myślałam, że mama jest silna jak skała.
Nie mogłam zasnąć. Wstałam po wodę i wtedy zobaczyłam światło w kuchni. Ojciec siedział przy stole z głową w dłoniach.
— Tato? — szepnęłam.
Podniósł wzrok. Jego oczy były zaczerwienione.
— Justynko… czasem życie jest trudniejsze, niż się wydaje — powiedział cicho. — Są rzeczy, których nie rozumiesz.
Chciałam zapytać, co się dzieje, ale tylko pokiwał głową i wyszedł.
Następnego dnia w szkole nie mogłam się skupić. Przyjaciółka Ola zauważyła moje rozkojarzenie.
— Coś się stało? — zapytała troskliwie.
— W domu jest dziwnie… Mama płacze, tata milczy…
— Może mają jakieś problemy? — Ola ściszyła głos. — Moja siostra mówiła, że czasem rodzice ukrywają przed dziećmi ważne sprawy.
Te słowa nie dawały mi spokoju. Po lekcjach wróciłam do domu wcześniej niż zwykle. Drzwi były uchylone. Usłyszałam rozmowę rodziców:
— Musimy jej powiedzieć — mówiła mama drżącym głosem.
— Nie teraz… Ona ma maturę…
— Ale to jej życie! — niemal krzyknęła mama.
Serce waliło mi jak młotem. Weszłam do kuchni. Rodzice zamilkli.
— O co chodzi? — zapytałam stanowczo.
Mama spojrzała na ojca, potem na mnie.
— Justyna… musisz wiedzieć prawdę. Nie jesteś naszą biologiczną córką.
Zamarłam. Przez chwilę świat przestał istnieć. Słyszałam tylko własny oddech i bicie serca.
— Co? — wyszeptałam.
Ojciec spuścił wzrok.
— Adoptowaliśmy cię, gdy miałaś dwa lata. Twoja biologiczna mama była bardzo chora…
Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Wszystko nagle straciło sens: wspomnienia z dzieciństwa, rodzinne zdjęcia, nawet kłótnie o drobiazgi.
Wybiegłam z domu, nie wiedząc dokąd idę. Przez głowę przelatywały mi obrazy: mama trzymająca mnie za rękę w przedszkolu, tata uczący mnie jeździć na rowerze… Czy to wszystko było kłamstwem?
Ola znalazła mnie na ławce w parku.
— Co się stało?
Opowiedziałam jej wszystko przez łzy.
— To nie zmienia tego, kim jesteś — powiedziała cicho. — Twoi rodzice cię kochają.
Ale ja nie byłam pewna niczego. Przez kolejne dni unikałam rozmów w domu. Mama próbowała ze mną rozmawiać:
— Justynko… wiem, że to dla ciebie szok. Ale kochamy cię jak własną córkę.
Nie odpowiadałam. Czułam się zdradzona.
Pewnego wieczoru Bartek wszedł do mojego pokoju.
— Wiesz… ja też długo o tym nie wiedziałem — powiedział cicho. — Ale dla mnie zawsze będziesz moją siostrą.
Spojrzałam na niego przez łzy i po raz pierwszy poczułam ulgę.
Minęły tygodnie zanim odważyłam się porozmawiać z rodzicami szczerze. Mama opowiedziała mi o mojej biologicznej mamie – o jej chorobie i o tym, jak bardzo chciała dla mnie lepszego życia.
Zrozumiałam wtedy, że rodzina to nie tylko więzy krwi. To wybory, które podejmujemy każdego dnia: by kochać, wspierać i być razem mimo trudności.
Czasem zastanawiam się: czy wszystko w życiu jest przypadkiem? A może to po prostu przeznaczenie? Czy gdyby nie tamten zimowy wieczór i rozmowa podsłuchana przez przypadek, kiedykolwiek dowiedziałabym się prawdy o sobie?