Czas na naprawę błędu: Historia Wiery i rodzinnych tajemnic

— Wiera! Co się stało? Wyglądasz, jakbyś widziała ducha.

Głos mamy przeszył ciszę przedpokoju, kiedy próbowałam przemknąć się do swojego pokoju. Moje serce waliło jak oszalałe, a dłonie drżały tak mocno, że ledwo byłam w stanie zamknąć za sobą drzwi. Wciąż czułam na sobie zimny dotyk wody z jeziora i słyszałam w uszach echo tamtej kłótni. Przełknęłam ślinę, próbując zebrać myśli.

— Nic się nie stało — wydukałam, unikając jej wzroku. — Po prostu… jestem zmęczona.

Mama nie dała się zwieść. Zawsze miała ten szósty zmysł, który pozwalał jej wyczuć, kiedy coś ukrywam. Podeszła bliżej, przyglądając mi się uważnie. Jej oczy były pełne troski i niepokoju.

— Wiera, proszę cię, powiedz mi prawdę. Coś się wydarzyło nad jeziorem?

Zacisnęłam usta. Przed oczami stanęła mi scena zaledwie godzinę wcześniej: ja i mój młodszy brat Kuba nad brzegiem jeziora w naszej małej miejscowości pod Olsztynem. Kłóciliśmy się o coś zupełnie błahego — o to, kto pierwszy wejdzie do wody. W pewnym momencie popchnęłam go mocniej, niż zamierzałam. Stracił równowagę i wpadł do jeziora. Przez chwilę nie wypływał na powierzchnię. Zamarłam z przerażenia, a potem rzuciłam się do wody, krzycząc jego imię.

Na szczęście Kuba wynurzył się sam, kaszląc i płacząc. Był cały i zdrowy, ale jego oczy pełne były strachu i rozczarowania. Nie powiedział ani słowa, tylko pobiegł w stronę domu. Ja zostałam na brzegu, drżąca i przerażona tym, co zrobiłam.

Teraz stałam przed mamą, niezdolna wydusić z siebie prawdy.

— Wiera! — głos mamy był coraz bardziej stanowczy. — Widzę, że coś cię gryzie. Nie możesz tak po prostu zamknąć się w sobie.

Wtedy zza drzwi swojego pokoju wyszedł Kuba. Miał na sobie suche ubrania, ale jego policzki były czerwone od płaczu.

— Mamo… — zaczął cicho — Wiera mnie popchnęła do jeziora.

Poczułam, jak ziemia usuwa mi się spod nóg. Mama spojrzała na mnie z niedowierzaniem.

— Czy to prawda?

Nie mogłam już dłużej kłamać. Łzy napłynęły mi do oczu.

— Tak… Ale to był przypadek! Pokłóciliśmy się i… nie chciałam go skrzywdzić!

Mama westchnęła ciężko i usiadła na krześle w kuchni. Przez chwilę panowała cisza, którą przerywało tylko moje pociąganie nosem i ciche szlochanie Kuby.

— Wiera, musisz zrozumieć, że takie rzeczy mogą skończyć się tragedią — powiedziała w końcu mama. — Jesteście rodzeństwem. Macie na siebie uważać.

Poczułam falę wstydu i żalu. Chciałam przeprosić Kubę, ale on odwrócił wzrok.

— Przepraszam… — wyszeptałam.

Mama spojrzała na mnie surowo.

— Przeprosiny to za mało. Musisz pokazać, że naprawdę żałujesz. Od dziś przez tydzień będziesz pomagać Kubie w jego obowiązkach domowych. I nie wychodzisz nad jezioro bez mojej zgody.

Pokiwałam głową ze spuszczonym wzrokiem. Wiedziałam, że zasłużyłam na karę.

Wieczorem leżałam w łóżku, nie mogąc zasnąć. W głowie kłębiły mi się myśli: co by było, gdyby Kuba naprawdę się utopił? Jak mogłabym żyć z takim ciężarem? Czy mama kiedykolwiek by mi wybaczyła?

Następnego dnia próbowałam porozmawiać z Kubą. Siedział przy stole i układał puzzle.

— Kuba… możemy pogadać?

Wzruszył ramionami.

— Nie wiem, czy chcę z tobą rozmawiać.

Usiadłam obok niego i przez chwilę milczeliśmy.

— Wiem, że cię skrzywdziłam. Bardzo tego żałuję. Gdyby coś ci się stało… nie wybaczyłabym sobie nigdy.

Kuba spojrzał na mnie niepewnie.

— Naprawdę?

— Naprawdę — odpowiedziałam szczerze. — Jesteś moim bratem. Kocham cię.

Po chwili Kuba przytulił mnie mocno. Poczułam ulgę i wdzięczność.

Przez kolejne dni starałam się być dla niego lepszą siostrą: pomagałam mu odrabiać lekcje, sprzątałam jego pokój i razem gotowaliśmy obiad dla mamy. Powoli wracało między nami zaufanie.

Jednak mama była nadal poważna i zamyślona. Pewnego wieczoru usiadła ze mną przy stole.

— Wiera… Chcę ci coś powiedzieć — zaczęła cicho. — Kiedy byłam w twoim wieku, też popełniłam błąd wobec swojej siostry. Przez lata nie potrafiłyśmy sobie wybaczyć. Dopiero kiedy dorosłyśmy, zrozumiałyśmy, jak ważna jest rodzina.

Spojrzałam na nią ze zdziwieniem.

— Naprawdę?

Mama uśmiechnęła się smutno.

— Każdy popełnia błędy. Ważne jest to, co robimy później.

Te słowa zostały ze mną na długo. Zrozumiałam wtedy, że nawet największa pomyłka może być początkiem czegoś dobrego — jeśli tylko mamy odwagę przyznać się do winy i naprawić to, co popsuliśmy.

Dziś patrzę na tamten dzień jak na lekcję życia. Czy można naprawić każdy błąd? Czy wybaczenie zawsze jest możliwe? Może najważniejsze jest to, by próbować…