Kiedy miłość nie jest równa dla wszystkich: Opowieść o niesprawiedliwości w rodzinie
– Nie mogę, naprawdę nie mam już siły. Przepraszam cię, Kasiu, ale nie dam rady – głos teściowej brzmiał chłodno, niemal obojętnie. Stałam w kuchni z telefonem przy uchu, patrząc na śpiącego w łóżeczku Stasia. Mój syn miał wtedy zaledwie trzy miesiące, a ja byłam na skraju wyczerpania. Mąż pracował po dwanaście godzin dziennie, a ja od tygodni nie przespałam ani jednej nocy w całości. Potrzebowałam pomocy – choćby kilku godzin snu, chwili dla siebie. Ale teściowa, pani Halina, zawsze miała wymówkę.
Nie minął tydzień, gdy zobaczyłam na Facebooku zdjęcie: pani Halina z szerokim uśmiechem tuliła w ramionach nowo narodzoną córeczkę swojej córki – mojej szwagierki, Magdy. Podpis: „Babcia na pełen etat! Kocham moją wnuczkę!”. Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Przez chwilę nie mogłam oddychać. Przecież jeszcze kilka dni temu mówiła mi, że nie ma siły nawet na krótką wizytę.
Wieczorem, gdy Tomek wrócił z pracy, pokazałam mu zdjęcie. Przez chwilę patrzył na ekran w milczeniu, potem odłożył telefon i usiadł ciężko na krześle.
– Może… Może mama po prostu lepiej się dogaduje z Magdą? – próbował tłumaczyć.
– Tomek, ona nawet nie zadzwoniła zapytać, jak się czujemy! – głos mi drżał. – A Magdzie pomaga codziennie. To nie jest sprawiedliwe.
Widziałam, jak jego oczy robią się wilgotne. Po raz pierwszy odkąd byliśmy razem, zobaczyłam go płaczącego przez własną matkę. To był moment, w którym coś pękło nie tylko we mnie, ale i w nim.
Zawsze wiedziałam, że pani Halina faworyzuje Magdę. Była jej jedyną córką – „oczkiem w głowie”, jak sama mawiała. Ale miałam nadzieję, że kiedy pojawi się Staś, coś się zmieni. Że miłość do wnuka będzie silniejsza niż stare przyzwyczajenia. Myliłam się.
Zaczęły się tygodnie pełne napięcia. Każda rozmowa z teściową była coraz bardziej wymuszona. Kiedy pytałam o zdrowie lub proponowałam spotkanie z Stasiem, odpowiadała wymijająco:
– Oj, Kasiu, teraz to już naprawdę nie mam siły na podróże… Ale pozdrów Stasia ode mnie!
Tymczasem Magda opowiadała podczas rodzinnych obiadów:
– Mama jest niezastąpiona! Bez niej bym sobie nie poradziła. Codziennie przychodzi, gotuje obiady, pomaga przy małej…
Czułam się coraz bardziej niewidzialna. Własna rodzina mieszkała daleko – moi rodzice byli już starsi i schorowani. Zawsze marzyłam o dużej, wspierającej rodzinie. O babci, która przyjdzie z ciastem i zabierze wnuka na spacer. Zamiast tego miałam ścianę obojętności.
Pewnego dnia zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam do teściowej.
– Pani Halino… Chciałam zapytać szczerze – czy zrobiłam coś nie tak? Czy Staś jest dla pani mniej ważny niż wnuczka od Magdy?
Po drugiej stronie zapadła cisza.
– Kasiu… To nie tak… Po prostu… Z Magdą zawsze byłam bliżej. Ty masz swoją rodzinę…
– Ale moja rodzina jest daleko! – przerwałam jej ze łzami w oczach. – Potrzebuję pani pomocy.
– Ja już nie mam tyle siły co kiedyś… – powtórzyła cicho.
Po tej rozmowie poczułam się jeszcze gorzej. Zaczęłam unikać rodzinnych spotkań. Tomek próbował rozmawiać z matką, ale ona tylko wzruszała ramionami:
– Nie rozumiesz, synku… Ty zawsze byłeś samodzielny.
W domu atmosfera była napięta. Często płakałam po nocach, czując się gorsza i odrzucona. Tomek starał się mnie pocieszać:
– Może kiedy Staś podrośnie, mama zmieni zdanie…
Ale ja już przestałam wierzyć w cuda.
Najgorsze przyszło podczas świąt Bożego Narodzenia. Siedzieliśmy przy stole – my z Tomkiem i Stasiem oraz Magda z mężem i córką. Pani Halina przyniosła wielki prezent dla wnuczki Magdy – piękną lalkę i ubranka. Dla Stasia była tylko pluszowa myszka kupiona „przy okazji”.
Po kolacji Tomek wyszedł na balkon i długo nie wracał. Kiedy w końcu przyszedł do pokoju, miał czerwone oczy.
– Nie wiem, co mam zrobić – powiedział cicho. – To moja matka… Ale czuję się tak samo jak ty.
Od tamtej pory nasze relacje z teściową stały się jeszcze bardziej chłodne. Staś rósł bez babci obok – bez jej opowieści, bez wspólnych spacerów. Czasem patrzyłam na niego i zastanawiałam się, czy kiedyś zrozumie tę niesprawiedliwość.
Często pytam siebie: czy mogłam zrobić coś inaczej? Czy można zmusić kogoś do miłości? Dlaczego jedni dostają wszystko, a inni tylko okruchy? Może nigdy nie znajdę odpowiedzi na te pytania.