Czy bumerang naprawdę wraca? Mężowska zdrada i powrót do byłej

– Naprawdę myślisz, że niczego się nie domyślam? – zapytałam, patrząc prosto w oczy Pawła. Jego twarz była blada, a dłonie nerwowo ściskały kubek z zimną już kawą. W tym momencie czułam, jakby całe moje życie zawisło na cienkiej nici, gotowej pęknąć od najmniejszego podmuchu.

Nigdy nie sądziłam, że znajdę się w takiej sytuacji. Przez całe dzieciństwo w małym miasteczku pod Łodzią marzyłam o wielkim świecie. Chciałam być kimś, kto decyduje o swoim losie, a nie tylko biernie podąża za tym, co przynosi życie. Kiedy miałam dwadzieścia pięć lat, wyszłam za Pawła. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia – raczej rozsądna decyzja. On miał dobrą pracę w Warszawie, ja chciałam uciec od dusznej atmosfery rodzinnego domu, gdzie każdy znał każdego i plotki rozchodziły się szybciej niż wiatr.

Nasze małżeństwo było poprawne. Mieliśmy wspólne plany, kredyt na mieszkanie i kota o imieniu Figa. Jednak z czasem zaczęłam czuć pustkę. Paweł był coraz bardziej nieobecny – wieczory spędzał przed komputerem, a rozmowy ograniczały się do wymiany informacji o rachunkach i zakupach. Zaczęłam się zastanawiać, czy to jest właśnie dorosłość, o której marzyłam.

Pewnego dnia przypadkiem zobaczyłam wiadomość na jego telefonie. „Tęsknię za tobą” – napisała jakaś Magda. Serce mi zamarło. Przez kilka dni chodziłam jak w transie, próbując zebrać odwagę na konfrontację. W końcu nie wytrzymałam.

– Kim jest Magda? – zapytałam bez ogródek.

Paweł spuścił wzrok. – To tylko koleżanka z pracy…

– Nie kłam mi! – przerwałam mu ostro. – Wiem, że coś się dzieje.

Wtedy przyznał się do wszystkiego. Magda była jego byłą dziewczyną z czasów studiów. Spotkali się przypadkiem na konferencji i wszystko wróciło – emocje, wspomnienia, tęsknota za dawnym życiem. Zaczęli się spotykać po kryjomu. Paweł twierdził, że nie chciał mnie ranić, ale nie potrafił przestać myśleć o niej.

Poczułam się jak bohaterka taniego melodramatu. Z jednej strony byłam wściekła, z drugiej – ogarnęła mnie dziwna ulga. Może to właśnie była odpowiedź na moje własne wątpliwości? Może nasze małżeństwo od początku było błędem?

Zadzwoniłam do mojej mamy. Zawsze powtarzała mi: „Nie uciekaj przed problemami, bo one i tak cię dogonią”. Teraz jej słowa brzmiały jak zły omen.

– Mamo, Paweł mnie zdradził – powiedziałam przez łzy.

– Kochanie… – usłyszałam jej cichy głos. – Czy ty go jeszcze kochasz?

Nie potrafiłam odpowiedzieć. Czy kiedykolwiek go kochałam? Czy to była tylko ucieczka przed samotnością?

Przez kolejne tygodnie żyliśmy razem jak obcy ludzie. Paweł próbował ratować nasz związek – przynosił kwiaty, gotował kolacje, proponował wspólne wyjazdy. Ale ja już nie potrafiłam mu zaufać. Każda jego wiadomość, każdy telefon wydawały mi się podejrzane.

W końcu podjęliśmy decyzję o separacji. Spakowałam walizkę i wróciłam do rodzinnego domu. Mama przyjęła mnie bez słowa wyrzutu, ale widziałam w jej oczach smutek i troskę.

W małym miasteczku plotki rozeszły się błyskawicznie. „Ola wróciła do mamy!”, „Mąż ją zostawił dla innej!” – słyszałam szepty sąsiadek pod sklepem spożywczym. Czułam się upokorzona i przegrana.

Pewnego wieczoru spotkałam na rynku Anię – moją dawną przyjaciółkę ze szkoły średniej. Była zawsze tą odważniejszą z nas dwóch, tą która nie bała się mówić głośno tego, co myśli.

– Ola! Co ty tu robisz? Myślałam, że już nigdy cię tu nie zobaczę! – krzyknęła z uśmiechem.

Opowiedziałam jej wszystko przy kawie w starej cukierni. Ania słuchała uważnie, a potem powiedziała coś, co zapadło mi w pamięć:

– Wiesz co? Może to właśnie jest szansa na nowy początek. Może powinnaś przestać uciekać i zacząć żyć naprawdę?

Te słowa długo we mnie rezonowały. Zaczęłam zastanawiać się nad swoim życiem – nad tym, czego naprawdę chcę i kim jestem bez Pawła.

Tymczasem Paweł wrócił do Magdy. Dowiedziałam się o tym przypadkiem przez wspólnych znajomych z Warszawy. Poczułam ukłucie zazdrości i żalu, ale też ulgę – przynajmniej wszystko było jasne.

Minęło kilka miesięcy. Znalazłam pracę w lokalnej bibliotece i zaczęłam powoli odbudowywać swoje życie. Znowu zaczęłam pisać – coś, co zawsze sprawiało mi radość w młodości.

Któregoś dnia Paweł zadzwonił.

– Ola… Chciałem ci powiedzieć przepraszam. Wiem, że zawaliłem wszystko. Magda… To też nie wypaliło.

Słuchałam go spokojnie, ale już nie czułam tej samej rozpaczy co kiedyś.

– Paweł… Każdy z nas popełnił błędy. Ale chyba oboje musimy nauczyć się żyć na nowo.

Po tej rozmowie długo patrzyłam przez okno na ciche ulice mojego miasteczka. Czy bumerang naprawdę wraca? Czy nasze decyzje zawsze do nas wracają? A może to my sami musimy nauczyć się wybaczać sobie własne wybory?

Czasem myślę: czy gdybym wtedy wybrała inaczej, byłabym dziś szczęśliwsza? Ale czy można naprawdę uciec przed sobą samym?