Olenka: Historia Niezaakceptowanej Synowej
– Michał, czy ty naprawdę myślisz, że to jest odpowiedni moment? – zapytałam go cicho, stojąc przed drzwiami jego rodzinnego mieszkania na warszawskim Mokotowie. Moje dłonie drżały, a serce waliło jak oszalałe. Wiedziałam, że to spotkanie może zmienić wszystko. Michał uśmiechnął się do mnie uspokajająco, ale w jego oczach widziałam cień niepokoju.
Drzwi otworzyła jego matka, Anna Kowalska. Jej spojrzenie przeszyło mnie na wskroś, zanim jeszcze zdążyłam się przedstawić. – Dzień dobry – powiedziałam niepewnie, wyciągając rękę. Anna spojrzała na nią z wyraźną rezerwą, po czym odwróciła się na pięcie i weszła do salonu. Michał ścisnął moją dłoń i szepnął: – Będzie dobrze, obiecuję.
W salonie panowała cisza. Ojciec Michała, Paweł Nowak, siedział w kącie z gazetą, udając, że czyta. Nie podniósł nawet wzroku, kiedy weszliśmy. Anna usiadła naprzeciwko nas i zaczęła zadawać pytania – jedno po drugim, jakby przesłuchiwała mnie na komisariacie.
– Skąd jesteś? – zapytała chłodno.
– Z Białegostoku – odpowiedziałam, starając się brzmieć pewnie.
– A rodzice? Czym się zajmują?
– Mama jest nauczycielką, tata pracuje w warsztacie samochodowym.
Anna uniosła brwi. – Czyli nie z Warszawy. I żadnych lekarzy ani prawników w rodzinie?
Poczułam, jak Michał ściska moją dłoń jeszcze mocniej. – Mamo, Ola studiuje psychologię na UW – wtrącił szybko.
– Psychologia… – powtórzyła Anna z wyraźnym lekceważeniem. – A co zamierzasz robić po studiach? Pracować w szkole?
Czułam się coraz mniejsza. Każde jej słowo wbijało się we mnie jak szpilka. Próbowałam odpowiadać spokojnie, ale widziałam, że Anna już mnie oceniła i skreśliła. Paweł milczał przez cały czas, jakby nie istniał.
Po kolacji Anna zaproponowała herbatę tylko Michałowi i sobie. Siedziałam sama w salonie, słysząc ich stłumione głosy z kuchni. Kiedy wrócili, atmosfera była jeszcze cięższa niż wcześniej.
W drodze powrotnej Michał próbował mnie pocieszać. – Ona po prostu musi cię lepiej poznać. Daj jej czas.
Ale ja już wiedziałam, że nie chodzi o czas. Chodziło o to, że nie byłam taka jak ona chciała. Nie byłam z Warszawy, nie miałam rodziny lekarzy ani adwokatów. Byłam tylko Olą z Białegostoku.
Kolejne tygodnie były jeszcze trudniejsze. Michał coraz częściej wracał do domu przygnębiony. – Mama mówi, że nie pasujesz do naszej rodziny – wyznał pewnego wieczoru. – Że powinniśmy się rozstać.
Poczułam się tak, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi. Próbowałam rozmawiać z Anną, przekonać ją do siebie, ale ona była nieugięta.
Pewnego dnia zadzwoniła do mnie bezpośrednio.
– Olu, nie chcę cię ranić, ale musisz zrozumieć: Michał zasługuje na kogoś lepszego. Kogoś z naszej klasy.
Zaniemówiłam. – Ale my się kochamy…
– Miłość to nie wszystko – przerwała mi ostro. – Rodzina jest ważniejsza.
Michał próbował walczyć o naszą relację. Przestał odwiedzać rodziców tak często, unikał rozmów z matką. Ale presja była ogromna. Anna dzwoniła do niego codziennie, płakała do słuchawki, groziła chorobą.
W końcu Michał zaczął się zmieniać. Stał się cichy, zamknięty w sobie. Coraz częściej milczał podczas naszych spotkań. Pewnego wieczoru powiedział: – Nie wiem już, co robić. Kocham cię, ale nie chcę stracić rodziny.
Wiedziałam wtedy, że przegrywam walkę o naszą miłość.
Ostatni raz odwiedziłam ich dom w listopadzie. Anna nawet nie spojrzała mi w oczy. Paweł nadal milczał. Michał był blady i spięty jak struna.
Po kolacji Anna powiedziała: – Michałku, musisz wybrać: rodzina albo ona.
Patrzył na mnie długo i bez słowa wyszedł z pokoju.
Wyszłam wtedy z ich mieszkania sama. Na klatce schodowej usiadłam na zimnych schodach i rozpłakałam się jak dziecko.
Michał zadzwonił następnego dnia.
– Przepraszam… Nie potrafię tego wszystkiego pogodzić…
Nie miałam mu tego za złe. Wiedziałam, że został postawiony pod ścianą przez własną matkę.
Minęły miesiące. Czasem widuję Michała na ulicy albo w kawiarni na Nowym Świecie. Zawsze jest sam. Ja też jestem sama.
Często wracam myślami do tamtych dni i pytam siebie: czy naprawdę można kochać kogoś wbrew całemu światu? Czy rodzina zawsze musi być ważniejsza niż własne szczęście?
Może kiedyś znajdę odpowiedź… Ale czy odwaga do bycia sobą wystarczy, gdy inni chcą cię złamać?