Sylwestrowa Noc Pełna Niespodzianek: Rodzinne Sekrety i Nowe Początki
— Mamo, możesz na chwilę przestać kroić ten sernik? — głos Zosi wyrwał mnie z zamyślenia. Stałam przy kuchennym blacie, starając się nie myśleć o tym, jak bardzo zmieniło się nasze życie przez ostatni rok. Za oknem śnieg sypał gęsto, a w salonie rozbrzmiewały śmiechy wnuczki Hani i jej kuzynów. Była sylwestrowa noc, a ja czułam w powietrzu coś więcej niż tylko zapach pieczonego makowca.
Zosia i Tomek weszli do kuchni, trzymając się za ręce. Oboje mieli wypieki na twarzach, choć nie wiem, czy to od gorąca, czy od emocji. — Mamo, chcielibyśmy coś ogłosić — powiedziała Zosia, a jej głos lekko drżał. Wszyscy zebrali się wokół stołu. Nawet mój mąż Andrzej, który zwykle unikał rodzinnych zgromadzeń, tym razem usiadł obok mnie i ścisnął moją dłoń.
Tomek wyjął z kieszeni kopertę. — To jest wynik badania genetycznego — powiedział z uśmiechem. — Dowiemy się dzisiaj, kto dołączy do naszej rodziny.
Hania podskakiwała z ekscytacji. — Chcę siostrzyczkę! — krzyknęła.
Zosia otworzyła kopertę i przeczytała na głos: — „Będziecie mieli drugą wnuczkę!” Na chwilę zapadła cisza. Wszyscy spojrzeli na mnie, jakby czekali na moją reakcję. Uśmiechnęłam się szeroko, choć w środku poczułam ukłucie niepokoju. Kolejna dziewczynka w rodzinie? Przecież to nie problem… a jednak coś we mnie zadrżało.
Andrzej odetchnął głośno. — No to dziewczyny przejmują władzę w tej rodzinie! — zażartował, próbując rozładować napięcie.
Ale ja widziałam kątem oka, jak Tomek spuszcza wzrok. Wiedziałam, że jego ojciec zawsze marzył o wnuku, który przejmie rodzinny warsztat stolarski. Tomek nigdy nie mówił tego głośno, ale czułam, że gdzieś w środku czuje zawód. Zosia natomiast była szczęśliwa — dla niej płeć dziecka nie miała znaczenia.
Po kolacji wszyscy rozeszli się do swoich zajęć. Ja zostałam w kuchni sama, zmywając naczynia i myśląc o tym, jak bardzo życie potrafi zaskakiwać. Przypomniałam sobie własne dzieciństwo w małym miasteczku pod Krakowem. Mój ojciec też zawsze chciał syna, a miał tylko mnie i moją siostrę. Przez lata czułam się niewystarczająca, jakby brakowało mi czegoś ważnego tylko dlatego, że nie byłam chłopcem.
Nagle do kuchni weszła Zosia. — Mamo, wszystko w porządku? — zapytała cicho.
— Tak, kochanie. Po prostu… wspominam stare czasy — odpowiedziałam wymijająco.
Zosia usiadła obok mnie na stołku. — Wiem, że dziadek Janek zawsze chciał chłopca — powiedziała nagle. — Ale ja nigdy nie czułam się przez niego mniej kochana.
Spojrzałam na nią uważnie. — A Tomek? Jak on się z tym czuje?
Zosia westchnęła ciężko. — Wiesz… jego tata zadzwonił dzisiaj rano i powiedział: „Może tym razem będzie syn?” Tomek udawał, że go to nie rusza, ale widzę po nim, że jest mu przykro.
Poczułam falę współczucia dla zięcia. Wiem, jak trudno jest żyć z oczekiwaniami innych ludzi. Chciałam coś powiedzieć, ale zabrakło mi słów.
Wróciliśmy do salonu tuż przed północą. Andrzej już nalewał szampana do kieliszków, a dzieci biegały wokół stołu z papierowymi czapkami na głowach. Zosia przytuliła się do Tomka i szepnęła mu coś do ucha. On tylko skinął głową i uśmiechnął się blado.
O północy wszyscy wznieśliśmy toast za Nowy Rok i nowe życie w naszej rodzinie. Ale kiedy spojrzałam na Tomka, zobaczyłam w jego oczach cień smutku. Po chwili podszedł do mnie i powiedział cicho:
— Pani Aniu… przepraszam, że nie będzie wnuka.
Zaskoczył mnie tym wyznaniem. Ujęłam go za rękę.
— Tomku, nie przepraszaj za coś, na co nie masz wpływu. Najważniejsze jest zdrowie dziecka i wasze szczęście.
On pokiwał głową, ale widziałam, że walczy ze łzami.
Po fajerwerkach dzieci poszły spać, a dorośli usiedli przy stole z herbatą i makowcem. Rozmowa zeszła na temat przyszłości warsztatu stolarskiego Tomka ojca.
— Może Hania albo ta druga wnuczka kiedyś przejmą warsztat? — rzuciłam żartem.
Teść Tomka spojrzał na mnie poważnie:
— Kobieta w warsztacie? To nie jest praca dla dziewczyn…
W salonie zapadła niezręczna cisza. Zosia zacisnęła pięści pod stołem.
— A dlaczego nie? — odpowiedziała stanowczo. — Jeśli moje córki będą chciały pracować z drewnem, to kto im zabroni?
Teść wzruszył ramionami i odwrócił wzrok. Andrzej próbował zmienić temat, ale atmosfera była już napięta.
Po tej nocy długo nie mogłam zasnąć. Leżałam w łóżku obok Andrzeja i zastanawiałam się nad tym wszystkim: nad oczekiwaniami rodziny, nad rolami kobiet i mężczyzn w naszym społeczeństwie, nad tym, ile razy sama czułam się niewystarczająca tylko dlatego, że byłam kobietą.
Następnego dnia rano Zosia przyszła do mnie do kuchni.
— Mamo… czy ty też kiedyś czułaś się niewystarczająca? — zapytała nagle.
Objęłam ją mocno.
— Bardzo często — odpowiedziałam szczerze. — Ale nauczyłam się kochać siebie taką, jaka jestem. I chcę tego samego dla ciebie i twoich córek.
Zosia uśmiechnęła się przez łzy.
— Dziękuję ci, mamo.
Patrzyłam na nią i pomyślałam: ile jeszcze pokoleń kobiet będzie musiało walczyć o swoje miejsce w świecie? Czy kiedyś nadejdzie taki dzień, gdy płeć dziecka przestanie mieć znaczenie dla rodzinnych marzeń i oczekiwań?
Może ta sylwestrowa noc była początkiem nowego rozdziału nie tylko dla naszej rodziny…