Zaprosiłam syna z żoną na obiad. W środku spotkania oznajmili, że się rozwodzą – a ja muszę wybrać, po czyjej stronie stanę. Czy matka naprawdę może być neutralna?
— Mamo, musimy ci coś powiedzieć — Paweł spojrzał na mnie z takim napięciem, że aż ścisnęło mnie w żołądku. Magda siedziała obok niego, dłonie miała zaciśnięte na kolanach, paznokcie wbijały się w materiał spodni. Zegar w kuchni tykał głośniej niż zwykle, a ja czułam, jak sernik, który piekłam od rana, nagle traci smak.
— Co się stało? — zapytałam, próbując zachować spokój. Przecież to miał być nasz dzień. Nowa zastawa, świeże kwiaty, obrus wyprasowany na blask. Chciałam, żeby wszystko było idealne. Tak bardzo tęskniłam za tymi chwilami tylko we troje.
Paweł spuścił wzrok. — Rozwodzimy się — powiedział cicho.
Przez chwilę nie mogłam złapać tchu. Słowa odbijały się echem w mojej głowie. Rozwodzimy się. Rozwodzimy się. Przecież jeszcze niedawno śmiali się razem przy stole, planowali wakacje nad morzem, Magda przynosiła mi kwiaty na imieniny.
— Jak to? — wyszeptałam. — Przecież…
— To już postanowione — przerwała mi Magda. Jej głos był twardy, ale oczy błyszczały łzami. — Próbowaliśmy wszystkiego. Nie da się już tego posklejać.
— Mamo… — Paweł spojrzał na mnie błagalnie. — Wiem, że to dla ciebie trudne. Ale musisz zrozumieć…
Zrozumieć? Jak mam zrozumieć, że moje dziecko i kobieta, którą traktowałam jak córkę, nagle rozrywają rodzinę na strzępy? Przypomniałam sobie ich ślub: białą suknię Magdy, łzy wzruszenia Pawła, moją dumę i radość. Czy to wszystko było tylko złudzeniem?
— I co teraz? — zapytałam drżącym głosem.
Magda spojrzała na Pawła, potem na mnie. — Chcieliśmy ci powiedzieć razem. Żebyś nie musiała wybierać…
Ale już wiedziałam, że wybór jest nieunikniony. Bo każde ich słowo było jak cios: „Paweł nie wracał na noc”, „Magda ciągle miała pretensje”, „Nie umiemy już ze sobą rozmawiać”. Siedziałam między nimi jak sędzia na rozprawie rozwodowej.
— Mamo… — Paweł znów zaczął. — Wiem, że zawsze byłaś bliżej Magdy. Ale…
— To nieprawda! — przerwałam mu gwałtownie. — Jesteście dla mnie równie ważni!
Ale czy naprawdę? Czy nie było tak, że z Magdą rozumiałam się lepiej niż z własnym synem? Że to ona dzwoniła do mnie z pytaniem o przepis na pierogi, a Paweł tylko rzucał krótkie „wszystko ok”? Że to ona przychodziła do mnie po radę, a on zamykał się w sobie?
W powietrzu zawisło milczenie. Słychać było tylko szum czajnika i tykanie zegara.
— Mamo… — Magda odezwała się cicho. — Ja wiem, że to trudne. Ale nie chcę cię stawiać w tej sytuacji…
— Ale już mnie postawiliście! — wybuchłam nagle. — Myślicie, że to takie proste? Że mogę po prostu wybrać? Przecież jesteście moją rodziną!
Paweł odsunął się od stołu. Wstał i podszedł do okna. Patrzył gdzieś w dal, za blokami, za szarym niebem Warszawy.
— Mamo… Ja nie chcę cię ranić. Ale nie mogę już tak żyć.
Magda zaczęła płakać cicho. Jej łzy spadały na nowy obrus, zostawiając ciemne plamy.
— Przepraszam — wyszeptała.
Wstałam i podeszłam do niej. Przytuliłam ją mocno, choć czułam, jak serce mi pęka.
— Nie wiem, co mam zrobić… — powiedziałam bezradnie.
Paweł odwrócił się od okna i spojrzał na nas z wyrzutem.
— No właśnie! Zawsze ją bronisz! Nawet teraz!
— Paweł! To nie tak! — próbowałam tłumaczyć.
Ale on już był zamknięty w swoim bólu i złości.
Wróciłam do kuchni i zaczęłam bezmyślnie myć talerze. Słyszałam ich rozmowę w przedpokoju: ciche słowa, urwane zdania. Potem trzaśnięcie drzwiami.
Zostałam sama w pustym mieszkaniu. Na stole stygnął sernik, kwiaty powoli więdły.
Przez kolejne dni telefon milczał. Paweł nie odbierał moich wiadomości. Magda napisała krótkiego SMS-a: „Dziękuję za wszystko”.
Nie spałam nocami. W głowie miałam tysiące pytań: czy mogłam coś zrobić? Czy powinnam była wcześniej zauważyć sygnały? Czy matka naprawdę może być neutralna?
W pracy byłam rozkojarzona. Koleżanki pytały: „Coś się stało?” Uśmiechałam się sztucznie i mówiłam: „Nic takiego”. Ale w środku czułam pustkę.
Po tygodniu Paweł zadzwonił.
— Mamo… Musimy pogadać.
Spotkaliśmy się w kawiarni niedaleko jego pracy. Był blady, zmęczony.
— Wiem, że to dla ciebie trudne — zaczął. — Ale ja już nie mogłem inaczej.
— Paweł… Ja cię kocham. Ale kocham też Magdę…
Spojrzał na mnie z bólem.
— Wiem. Ale ona już nie jest częścią naszej rodziny.
Te słowa bolały bardziej niż wszystko inne.
Wróciłam do domu i długo płakałam. Przeglądałam stare zdjęcia: ślubne fotografie Pawła i Magdy, wspólne wakacje nad Bałtykiem, śmiech przy stole wigilijnym.
Nie wiem, jak mam żyć dalej z tą pustką między nami. Czy powinnam wybrać stronę syna? Czy mam prawo utrzymywać kontakt z Magdą?
Czasem myślę: czy matka naprawdę może być neutralna? Czy zawsze musi wybierać między lojalnością wobec dziecka a własnym sumieniem?
A może wybranie siebie to największa zdrada?
Czy ktoś z was był kiedyś w podobnej sytuacji? Jak poradziliście sobie z takim wyborem?