„Zostawiłaś mnie, jesteśmy obce” – Słowa mojej córki, które rozdarły mi serce. Jak samotność po rozstaniu z mężem zmieniła nasze życie
– Zostawiłaś mnie, jesteśmy obce! – krzyknęła Natalia, gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania. Zamarłam z kluczami w dłoni, czując jak serce wali mi w piersi. Przez chwilę nie mogłam złapać tchu. W jej oczach widziałam gniew i żal, których nie potrafiłam już dłużej ignorować.
– Natalka, kochanie… – zaczęłam niepewnie, ale ona już była w swoim pokoju, trzaskając drzwiami tak mocno, że aż zadrżały szyby w oknie. Oparłam się o ścianę w przedpokoju i pozwoliłam łzom spłynąć po policzkach. W tej chwili poczułam się bardziej samotna niż kiedykolwiek wcześniej.
To nie był pierwszy raz, kiedy Natalia wypominała mi moją nieobecność. Ale tym razem jej słowa przebiły się przez wszystkie warstwy mojego zmęczenia i poczucia winy. Pracowałam na dwa etaty – rano w urzędzie gminy, po południu sprzątałam u starszej pani Zofii. Wszystko po to, by zapewnić nam dach nad głową i ciepły obiad na stole. Ale czy to wystarczało?
Mój mąż, Tomek, odszedł ode mnie tuż po narodzinach Natalii. Pamiętam ten dzień jak przez mgłę – szpitalny korytarz pachniał wybielaczem, a on stał przy łóżku z miną człowieka, który już podjął decyzję. – Przepraszam, nie dam rady – powiedział cicho i wyszedł. Od tamtej pory nie widziałam go ani razu. Alimenty? Raz na pół roku coś przeleje, ale to kropla w morzu potrzeb.
Przez pierwsze lata byłam jak automat. Karmiłam Natalię, przewijałam ją, tuliłam do snu. W nocy płakałam w poduszkę, żeby nie słyszała. Moja mama powtarzała: – Dasz radę, dziewczyno! Jesteś silna jak twoja babka! Ale ja czułam się krucha jak porcelana.
Natalia rosła szybko. Była bystra, ciekawa świata, ale coraz częściej widziałam w jej oczach smutek. Kiedyś zapytała: – Mamo, dlaczego tata nas nie kocha? Nie umiałam odpowiedzieć. Wymyślałam bajki o tym, że tata jest daleko i bardzo ją kocha… Ale dzieci wyczuwają kłamstwo.
W szkole Natalia zaczęła mieć problemy z rówieśnikami. – Twoja mama nigdy nie przychodzi na wywiadówki! – usłyszała od koleżanki. Bolało mnie to bardziej niż własne zmęczenie. Prosiłam szefową o wolne popołudnia, ale ona tylko wzruszała ramionami: – Pani Aniu, każdy ma swoje problemy.
Czasem miałam ochotę rzucić wszystko i uciec gdzieś daleko. Ale potem patrzyłam na Natalię śpiącą z pluszowym misiem i wiedziałam, że muszę walczyć dalej.
Dziś Natalia ma trzynaście lat i coraz częściej zamyka się w swoim świecie. Zamiast rozmów – krótkie odpowiedzi, zamiast wspólnych kolacji – zamknięte drzwi do pokoju. Próbowałam do niej dotrzeć: – Może pójdziemy razem do kina? – Nie mam ochoty. – Chcesz pogadać? – Nie teraz.
Ostatnio znalazłam w jej zeszycie wiersz: „Jestem sama wśród ludzi / Mama znika za drzwiami / Tata jest tylko wspomnieniem / A ja? Ja jestem nikim”.
Te słowa bolały bardziej niż cokolwiek innego. Zaczęłam się zastanawiać: czy naprawdę ją zostawiłam? Czy praca i codzienna walka o przetrwanie sprawiły, że stałyśmy się sobie obce?
Pewnego wieczoru zebrałam się na odwagę i weszłam do jej pokoju bez pukania. Siedziała przy biurku z słuchawkami na uszach.
– Natalia…
Spojrzała na mnie chłodno.
– Czego chcesz?
– Chciałabym… Chciałabym być bliżej ciebie. Wiem, że ostatnio mnie nie ma…
– Ostatnio? Mamo, ciebie nigdy nie ma! Ciągle tylko praca i praca! Nawet nie wiesz, co lubię!
Zatkało mnie.
– To powiedz mi… Proszę.
Wzruszyła ramionami.
– Za późno.
Usiadłam na podłodze obok jej łóżka i zaczęłam płakać. Nie pamiętam kiedy ostatni raz pozwoliłam sobie na taki płacz przy niej.
– Przepraszam cię… Przepraszam za wszystko…
Po chwili poczułam jej dłoń na ramieniu.
– Ja też cię przepraszam…
Przytuliłyśmy się mocno i długo milczałyśmy.
Od tamtej pory próbuję każdego dnia być choć trochę bardziej obecna. Zrezygnowałam z popołudniowego sprzątania u pani Zofii. Mamy mniej pieniędzy, ale więcej czasu dla siebie. Uczymy się razem gotować, chodzimy na spacery po parku. To nie jest łatwe – rachunki się piętrzą, a ja czasem budzę się w nocy zlękniona o przyszłość.
Ale wiem jedno: nie chcę już nigdy usłyszeć od Natalii tych słów – „Zostawiłaś mnie”.
Czasem patrzę na nią i zastanawiam się: czy można naprawić to, co zostało złamane przez lata samotności? Czy wystarczy mi siły, by odbudować naszą więź?
A wy? Czy też czasem czujecie się obcy we własnej rodzinie?