Wizyta u Teściowej, Która Zmieniła Wszystko: Prawda, Której Nie Chciałam Znać

– Znowu nie zamknęłaś drzwi na klucz, Aniu! – usłyszałam głos teściowej, zanim jeszcze zdążyłam zdjąć buty. W jej kuchni zawsze pachniało koperkiem i czymś duszonym, ale dziś ten zapach wydawał się duszący, jakby coś próbowało się przez niego przebić. Stałam w progu, ściskając torbę z zakupami, które miały być moją formą przeprosin za to, że ostatnio tak rzadko się widujemy.

Mój mąż, Tomek, był już w kuchni. Siedział przy stole, wpatrzony w telefon. Przez dziesięć lat naszego małżeństwa nie podniósł na mnie głosu ani razu. Był cichy, wycofany, czasem aż za bardzo. Naszym największym problemem była ciasnota – od lat mieszkaliśmy w jego kawalerce na Pradze, bo nie stać nas było na większe mieszkanie. Marzyłam o własnym kącie, o dziecku, o normalności. Ale Tomek zawsze powtarzał: „Jeszcze trochę, Aniu. Musimy poczekać.”

Teściowa nalała mi herbaty i spojrzała na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem. – Dobrze wyglądasz – powiedziała z nutą ironii. – Chociaż pewnie mogłabyś się bardziej postarać.

Zacisnęłam zęby. Zawsze czułam się przy niej jak intruz. Ale dziś coś było inaczej. Tomek był spięty, nie patrzył mi w oczy. Zaczęłam się zastanawiać, czy coś się stało.

– Mamo, daj spokój – mruknął Tomek.

– Nie wtrącaj się – odburknęła teściowa i odwróciła się do mnie. – Aniu, muszę ci coś pokazać.

Zaskoczona podążyłam za nią do spiżarni. Zamknęła za nami drzwi i spojrzała mi prosto w oczy.

– Wiesz, że Tomek nie jest z tobą szczęśliwy? – powiedziała cicho.

Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. – Co masz na myśli?

– On ci tego nie powie, bo jest za miękki. Ale ja nie mogę już patrzeć, jak marnujesz mu życie.

Zacisnęłam pięści. – To nieprawda. Kochamy się.

Teściowa wzruszyła ramionami. – Może kiedyś tak było. Ale od dawna widzę, jak patrzy na inną kobietę.

Zamarłam. – Na kogo?

– Na tę twoją koleżankę z pracy… Kasię. Myślisz, że nie wiem? On tu przychodził po pracy, mówił, że zostaje dłużej w biurze… A ja widziałam go z nią na mieście.

Serce waliło mi jak oszalałe. Próbowałam sobie przypomnieć wszystkie wieczory, kiedy Tomek wracał późno do domu. Zawsze miał jakieś wytłumaczenie: korki, zebranie, awaria tramwaju.

– To niemożliwe – wyszeptałam.

– Otwórz oczy, Aniu – powiedziała teściowa z lodowatym spokojem. – On cię nie zostawi tylko dlatego, że jest tchórzem. Ale ty zasługujesz na coś lepszego.

Wyszłam ze spiżarni jak we śnie. Tomek spojrzał na mnie pytająco, ale nie miałam siły nic powiedzieć. Usiadłam przy stole i patrzyłam na swoje dłonie. Przez głowę przelatywały mi obrazy: nasze wspólne śniadania, wieczorne spacery po parku Skaryszewskim, jego czułe gesty… Czy to wszystko było kłamstwem?

W drodze do domu milczeliśmy. Tomek próbował zagadywać o pogodzie, o nowym serialu na Netfliksie, ale ja byłam gdzie indziej. W nocy nie mogłam zasnąć. Słyszałam jego spokojny oddech i zastanawiałam się, czy naprawdę go znam.

Następnego dnia poszłam do pracy wcześniej niż zwykle. Kasia była już przy biurku. Uśmiechnęła się do mnie szeroko.

– Cześć Aniu! Jak tam weekend?

Patrzyłam na nią i próbowałam dostrzec coś podejrzanego: rumieniec na policzkach, nerwowy uśmiech… Ale wyglądała jak zawsze.

– Dobrze – skłamałam.

Przez cały dzień obserwowałam Tomka i Kasię ukradkiem. Rozmawiali normalnie, żartowali przy kawie… Może teściowa się myliła? Może to tylko jej złośliwość?

Ale potem zobaczyłam ich razem na korytarzu. Kasia położyła mu rękę na ramieniu i coś szepnęła do ucha. Tomek się uśmiechnął – tym uśmiechem, który kiedyś był tylko dla mnie.

Po pracy wróciłam do domu i zaczęłam przeszukiwać jego rzeczy. Znalazłam stary telefon schowany na dnie szuflady. Były tam wiadomości: „Tęsknię za tobą”, „Nie mogę się doczekać jutra”, „Kocham cię”. Wszystkie podpisane: Kasia.

Usiadłam na podłodze i rozpłakałam się jak dziecko. Przez dziesięć lat żyłam w iluzji. Myślałam, że wystarczy być cierpliwą, wyrozumiałą żoną… A on przez cały ten czas miał kogoś innego.

Wieczorem powiedziałam Tomkowi wszystko. Najpierw zaprzeczał, potem milczał długo, aż w końcu przyznał się do wszystkiego.

– Przepraszam cię, Aniu… Nie chciałem cię skrzywdzić.

– To dlaczego to zrobiłeś? – zapytałam przez łzy.

– Sam nie wiem… Bałem się samotności.

Wyszłam z mieszkania bez słowa. Spacerowałam po nocnej Warszawie i zastanawiałam się, co dalej ze mną będzie. Czy można jeszcze zaufać komukolwiek? Czy da się odbudować życie po takim upokorzeniu?

Dziś siedzę sama w kawalerce Tomka i patrzę na puste ściany. Może to właśnie teraz powinnam zacząć żyć dla siebie? Może lepiej znać gorzką prawdę niż żyć w słodkim kłamstwie? Co wy byście zrobili na moim miejscu?