Miłość na wagę: Jak poradzić sobie z faworyzowaniem wnuków przez teściową?
– Michałku, chodź do babci! Mam dla ciebie czekoladkę! – głos teściowej rozbrzmiewał w kuchni jak dzwonek na przerwę w szkole. Michał, mój starszy syn, rzucił się do niej z uśmiechem, podczas gdy młodszy, Kuba, stał obok mnie przy stole, ściskając w dłoni kawałek kredki. Patrzył na babcię z nadzieją, ale ona nawet nie spojrzała w jego stronę.
Zacisnęłam zęby. To nie był pierwszy raz. Od kilku miesięcy widziałam, jak moja teściowa – pani Halina – coraz wyraźniej faworyzuje Michała. Zawsze miała dla niego czas, zawsze coś specjalnego przygotowywała. Kuba? Jakby był niewidzialny. Próbowałam sobie tłumaczyć: może to przypadek, może Kuba jest młodszy i mniej rozmowny, może sama coś robię źle. Ale dziś, kiedy zobaczyłam smutek w oczach mojego synka, poczułam, jak narasta we mnie gniew i bezsilność.
– Babciu, a ja? – zapytał cicho Kuba.
– Ty już miałeś dzisiaj słodycze – odpowiedziała chłodno teściowa i odwróciła się do Michała, głaszcząc go po głowie.
Serce mi pękło. Przecież obaj są jej wnukami. Obaj są cudowni – każdy na swój sposób. Michał jest energiczny, głośny, zawsze pierwszy do zabawy. Kuba to wrażliwiec, cichy obserwator, który potrzebuje więcej czasu, żeby się otworzyć. Czy to powód, by jednego kochać bardziej?
Wieczorem, kiedy dzieci już spały, usiadłam z mężem na kanapie. Przez chwilę milczeliśmy.
– Widziałeś dzisiaj? – zapytałam w końcu.
– Widziałem – westchnął Tomek. – Ale co mamy zrobić? Mama zawsze była taka… wybiórcza.
– Ale to boli. Kuba to widzi. On czuje się gorszy.
– Może przesadzasz? Może to tylko twoje wrażenie?
Poczułam łzy pod powiekami. Czy naprawdę przesadzam? Czy jestem przewrażliwiona? Przypomniałam sobie własne dzieciństwo i to, jak bardzo bolało mnie, gdy ktoś mnie pomijał. Nie chciałam tego dla mojego dziecka.
Następnego dnia postanowiłam porozmawiać z teściową. Zaprosiłam ją na kawę, kiedy chłopcy byli w przedszkolu.
– Pani Halino… chciałam porozmawiać o czymś ważnym – zaczęłam niepewnie.
– O czym?
– O chłopcach. Zauważyłam, że Michał dostaje od pani więcej uwagi niż Kuba. Kuba to widzi i bardzo to przeżywa.
Teściowa spojrzała na mnie chłodno.
– Michał jest bardziej otwarty. Z Kubą trudno się dogadać. Poza tym… nie przesadzajmy. Dzieci muszą się nauczyć, że życie nie jest sprawiedliwe.
Zatkało mnie. Czy naprawdę tak myśli? Czy nie widzi, że rani własnego wnuka?
– Ale przecież pani jest babcią obu chłopców – powiedziałam cicho.
– I co z tego? Nie będę udawać uczuć tam, gdzie ich nie ma – odpowiedziała szorstko i wstała od stołu.
Przez kolejne dni próbowałam rozmawiać z Tomkiem. Prosiłam go, żeby on porozmawiał z matką. Ale on tylko wzruszał ramionami.
– Mama się nie zmieni – powtarzał.
Zaczęłam unikać spotkań rodzinnych. Wolałam chronić Kubę przed kolejnymi rozczarowaniami. Ale przecież nie mogłam całkowicie odciąć dzieci od babci. Michał ją uwielbiał.
Pewnego popołudnia Kuba przyszedł do mnie ze łzami w oczach.
– Mamo… dlaczego babcia mnie nie lubi?
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Przytuliłam go mocno i obiecałam sobie, że nigdy nie pozwolę mu poczuć się mniej ważnym przez czyjeś uprzedzenia.
Zaczęłam szukać wsparcia u przyjaciółek. Okazało się, że nie jestem sama – wiele z nich miało podobne doświadczenia z teściowymi czy nawet własnymi rodzicami. Jedna z nich poradziła mi: „Nie zmienisz jej serca, ale możesz pokazać Kubie, że jest kochany i wyjątkowy”.
Od tamtej pory jeszcze bardziej starałam się spędzać czas z Kubą – razem rysowaliśmy, chodziliśmy na spacery, czytaliśmy książki przed snem. Michał też do nas dołączał i powoli widziałam, jak braterska więź staje się silniejsza niż babcine faworyzowanie.
Ale problem nie zniknął. Każda rodzinna uroczystość była dla mnie próbą nerwów. Każdy prezent „tylko dla Michała”, każda pochwała skierowana wyłącznie do starszego syna bolała mnie coraz bardziej.
Czasem zastanawiam się: czy powinnam walczyć dalej? Czy warto rozmawiać z kimś, kto nie chce słuchać? A może lepiej zaakceptować rzeczywistość i skupić się na tym, co mogę dać swoim dzieciom?
Czy można nauczyć dorosłego człowieka sprawiedliwości i empatii? A może najważniejsze jest to, by nasze dzieci wiedziały, że są kochane – bez względu na to, kto je faworyzuje lub ignoruje?
Ciekawa jestem waszych doświadczeń… Jak wy radzicie sobie z niesprawiedliwością w rodzinie? Czy można zmienić serce babci?