Jak zdradziliśmy mamę, choć chciała dla nas najlepiej – historia z warszawskiego blokowiska

– Zostaw mnie w spokoju! – wrzasnęłam, trzaskając drzwiami do swojego pokoju. Mama stała po drugiej stronie, z ręką zawieszoną w powietrzu, jakby chciała mnie jeszcze zatrzymać, ale zabrakło jej odwagi. Wtedy pierwszy raz zobaczyłam w jej oczach łzy – nie te ciche, ukradkowe, które czasem ocierała w kuchni, tylko prawdziwe, ciężkie łzy rozpaczy.

Miałam wtedy czternaście lat i byłam przekonana, że cały świat jest przeciwko mnie. Po rozwodzie rodziców wszystko się zmieniło. Tata wyprowadził się do swojej nowej partnerki na Ursynów, a my – ja i mój młodszy brat Kuba – zostaliśmy z mamą w naszym dwupokojowym mieszkaniu na Bródnie. Mama, Agnieszka, nigdy wcześniej nie pracowała na pełen etat. Była typową „kurą domową”, jak mawiała babcia, a teraz musiała nagle stać się głową rodziny.

Pamiętam, jak pierwszego dnia po rozwodzie siedziała przy kuchennym stole i patrzyła w pusty kubek po kawie. – Muszę znaleźć pracę – powiedziała cicho, bardziej do siebie niż do nas. – Damy radę, mamo – próbowałam ją pocieszyć, choć sama nie wierzyłam w te słowa.

Mama zaczęła pracować w sklepie spożywczym na osiedlu. Wracała zmęczona, z siatkami pełnymi przecenionych produktów i oczami podkrążonymi od niewyspania. Często nie miała siły na rozmowy, a ja coraz częściej zamykałam się w swoim pokoju z muzyką na słuchawkach. Kuba był młodszy i bardziej naiwny – wierzył, że tata jeszcze wróci.

Najgorsze były weekendy. Tata zabierał Kubę na mecze Legii albo do kina, a mnie coraz rzadziej zapraszał. W końcu przestałam odbierać jego telefony. Mama udawała, że jej to nie rusza, ale widziałam, jak ściska dłońmi kubek herbaty i patrzy w okno.

Pewnego dnia wróciłam ze szkoły wcześniej i usłyszałam rozmowę mamy przez telefon:
– Nie dam rady dłużej ciągnąć sama… Tak, wiem… Ale dzieci… Nie mogę ich zostawić…

Wtedy pierwszy raz poczułam strach. Bałam się, że mama się załamie, że nas zostawi. Ale ona się nie poddała. Znalazła drugą pracę – sprzątała klatki schodowe w sąsiednich blokach. Przychodziła do domu późno wieczorem, a ja musiałam gotować obiad dla siebie i Kuby.

Zaczęłam mieć pretensje do mamy o wszystko: że nie ma jej w domu, że nie rozumie moich problemów w szkole, że nie kupuje mi nowych ubrań jak koleżankom. Krzyczałam na nią, obrażałam się, zamykałam w sobie. Kuba zaczął sprawiać kłopoty w szkole – bił się z kolegami, przynosił uwagi do dzienniczka.

Pewnego wieczoru mama wróciła do domu z rozciętą ręką. Upadła na schodach podczas sprzątania. Zamiast współczucia wykrzyczałam jej w twarz:
– Gdybyś miała normalną pracę jak inne matki, nie musiałabyś się tak upokarzać!

Mama spojrzała na mnie z bólem i powiedziała tylko:
– Robię to dla was.

Wtedy tego nie rozumiałam. Wydawało mi się, że jej poświęcenie to tylko wymówka dla własnych porażek.

W szkole zaczęłam zadawać się z nową paczką – starsi chłopcy imponowali mi swoją pewnością siebie i brakiem szacunku do dorosłych. Zaczęłam wracać późno do domu, kłamać mamie o tym, gdzie byłam. Kuba coraz częściej nocował u taty.

Wszystko pękło pewnej nocy, kiedy mama znalazła mnie płaczącą na klatce schodowej po tym, jak chłopak z paczki mnie upokorzył przy wszystkich znajomych. Usiadła obok mnie na zimnych kafelkach i bez słowa objęła ramieniem. Wtedy pierwszy raz od dawna pozwoliłam sobie na łzy przy niej.

– Przepraszam… – wyszeptałam.
– Ja też przepraszam – odpowiedziała cicho. – Chciałam was ochronić przed wszystkim złym… Ale chyba nie umiem.

Od tamtej pory coś się zmieniło. Zaczęłyśmy rozmawiać – o szkole, o pracy mamy, o tym, jak bardzo nam brakuje taty. Mama znalazła lepszą pracę jako pomoc biurowa u znajomej z parafii. Kuba zaczął chodzić na terapię szkolną.

Ale rany zostały. Do dziś czuję wyrzuty sumienia za to, jak ją traktowałam. Za to, że nie doceniłam jej poświęcenia i pozwoliłam sobie ją zdradzić emocjonalnie – wybierając tatę lub kolegów zamiast niej.

Czasem patrzę na mamę i zastanawiam się: czy można kochać kogoś tak bardzo i jednocześnie go ranić? Czy nasze wybory naprawdę są nasze, czy tylko odpowiedzią na ból i strach?

Może wy też kiedyś zdradziliście kogoś bliskiego? Jak naprawić coś, co wydaje się już nie do naprawienia?